Bayern Monachium w tym sezonie sięgnął po swój 24 tytuł mistrza Niemiec. Pierwsze miejsce w tabeli na koniec sezonu zapewnili sobie po długiej i ciężkiej drodze. Często krętej, wyboistej... Postaram się przypomnieć Wam w skrócie, jak wyglądała. A będzie to zestawienie "7 momentów Bayernu".
1. 9 sierpnia 2013 roku, Bayern - Borussia Mönchengladbach
Bawarczycy zaczynają sezon od wysokiego C. Wygrywają 3-1 z przeciwnikiem nie do końca łatwym. To zapowiada ciekawy i dobry sezon dla Bayernu! Bramki strzelali : Robben, Mandżukić oraz Alaba dla Bayernu oraz samobójczą zaliczył Dante. Pamiętam, że udało mi się zobaczyć to spotkanie na wakacjach w górach. I to było coś! Piękny futbol w pięknym miejscu :)
2. 27 sierpnia 2013 roku, SC Freiburg - Bayern
W czwartym spotkaniu Bayern zaliczył jedną z nielicznych wpadek tego sezonu - zremisował 1:1 z Freiburgiem na wyjeździe. Gra w tym spotkaniu niestety nie ułożyła się pod dyktando tego klubu. Bramki zdobywali Höfler (Freiburg) oraz Shaqiri (FCB). W rundzie wiosennej Monachijczycy odegrali się i wygrali na Allianz Arena 4-0.
3. 5 października 2013 roku, Bayer Leverkusen - Bayern
Po kolejnych zwycięstwach z Hannoverem, Schalke i Wolfsburgiem przyszedł czas na 2 remis. Tym razem bez wygranej obyło się w spotkaniu z Bayerem na wyjeździe. Ponownie na tablicy widniał wynik 1-1, a pod nim nazwiska : Kroos (Bayern) i Sam (Bayer). W rundzie wiosennej gracze z Monachium ograli Bayer 2-1.
4. 23 listopada 2013 roku, Borussia Dortmund - Bayern
Wreszcie. 23 listopada dochodzi do pierwszego starcia niemieckich gigantów. BAYERN vs. BVB. To tutaj miało się dokładnie okazać, kto jest lepszy w tym roku. Swoją dominacje potwierdzili "Bawarczycy" wygrywając zdecydowanie, 3-0. Wszystkie bramki padły w drugiej połowie, a strzelali je odpowiednio Götze, Robben i Müller. Drugie ze spotkań odbędzie się 12 kwietnia na Allianz Arena w Monachium.
5. 7 grudnia 2013 roku, Werder Brema - Bayern
Niespełna miesiąc później mamy do czynienia z najbardziej spektakularnym wynikiem w tym sezonie, jaki udało się zdobyć Bayernowi. Wygrali bowiem 7-0 z Werderem na wyjeździe. Interesujące jest to, że każdą bramkę w tym spotkaniu zdobywał inny zawodnik. Oto strzelcy : Lukimya (samobój), Van Buyten, Boateng, Ribery, Mandżukić, Müller i Götze. Cóż to był za mecz!
6. 1 marca 2014 roku, Bayern - Schalke 04
Ważnym dla "Bawarczyków" starciem był mecz z drużyną Schalke, będące jeszcze jedną z na tyle cenionych zespołów z Bundesligi, by niektórzy myśleli o ich korzystnym wyniku z Monachijczykami. Po meczu nikt nie miał już jednak pytań co do tego kto był najlepszy. Oczywiście wygrał zdecydowanie Bayern, aż 5-1. Hat-tricka zaliczył Robben strzelając ostatniego gola z 11 metrów po czerwonej kartce dla Papadopoulosa. Oprócz niego do siatki trafiali też Mandżukić, Alaba (wszyscy Bayern) oraz samobójczo Rafinha. Po tym meczu każdy widział już mistrzowską koronę nad głowami graczy Bayernu.
7. 25 marca 2014 roku, Hertha Berlin - Bayern
No i wreszcie doszliśmy do momentu, gdy piłkarze Bayernu mogli już odetchnąć z ulgą. Po wygranym 3-1 meczu z Herthą w Berlinie oficjalnie można już było mówić o obronie tytułu przez zawodników z Monachium. Zaczęło się świętowanie, które towarzyszyć piłkarzom będzie już pewnie cały czas. A tu jeszcze parę ciekawych spotkań jest - LM, BVB...
Myślę, że to naprawdę niesamowity sezon w niemieckiej lidze. Teraz walki o mistrzostwo już nie ma, ale mimo tego to co się wydarzyło i co dziać się jeszcze do końca będzie zapisało się u wszystkich kibiców na twardych dyskach i będziemy to zapewne długo wspominać. Zatem nie pozostaje nic tylko pogratulować Bayernowi mistrzostwa :) Artykuł powstał w ramach cyklu - Week z Mistrzem
Tak się wkręciliśmy w piłkarskie potyczki ligowe, końcówkę sezonu skoków czy pierwsze starcia w F1, że chyba zapomnieliśmy o Final Four Ligi Mistrzów rozgrywanej w Ankarze. A tam przecież spory sukces święcił nasz zespół - Jastrzębski Węgiel. Zajęli wysokie 3 miejsce, wygrywając w "małym finale" po wspaniałej grze z Zenitem Kazań 3:1. Z pewnością wiele osób chciałoby, żeby Jastrzębianie wygrali, lecz trzeba uszanować nawet taki sukces polskiej drużyny. Myślę, że po tym co zaprezentowali w Turcji możemy mieć pewność, że równie dużo emocji zapewnią nam w przyszłym sezonie, zarówno w polskiej lidze jak i w LM. Kto wie, może i natrafi się okazja, żeby powtórzyć lub poprawić miejsce zajęte w tegorocznej edycji. Zobaczymy. Warto też zwrócić uwagę na siatkarzy mistrza Rosji - Biełgoroju. Zwyciężyli oni w finałowym meczu z gospodarzem turnieju Halkbankiem Ankara. Było mi dane obejrzeć fragment tego spotkania muszę stwierdzić, że siatkówka prezentowana przez obydwa kluby była zdecydowanie na światowym poziomie. Aż chciało się to oglądać! Podobnie z półfinałowym spotkaniem z Zenitem, w którym mimo dominacji nie tracili determinacji i chęci zagarnięcia jak największej ilości punktów. Zatem nie tylko Jastrzębski Węgiel dostarczał nam w tym roku emocji! I tak trzymać! A już zaraz rozstrzygnięcia w polskiej lidze! Ach, ta siatkówka...
Bayern Monachium zawsze kojarzy mi się z solidnym, genialnie ułożonym zespołem z Niemiec. W klubie tym grało paru zawodników, których po prostu trzeba zapamiętać, chwilę powspominać. Zatem zapraszam na moje spojrzenie na Legendy Bayernu!
1.Gerd Müller
Gerd Müller to według mnie największa legenda klubu z Monachium. Urodził się 11 marca 1945 roku w Nordlingen. W Bayernie grał od 1964 do 1979 roku. Strzelił 398 goli na 453 rozegrane mecze (chodzi o wszelkie mecze w karierze). Jego największym osiągnięciem jest rekord strzelenia największej ilości goli w jednym sezonie - w 1972 roku strzelił ich aż 85. Co ciekawe, gdy przychodził do Monachijczyków wyglądał bardziej na rugbistę niż piłkarza. Gerd był zawodnikiem, do którego z pewnością mogło się odnieść hasło "Keep Calm And Pass Me The Ball". Rzeczywiście grał w sposób taki, że wystarczyło mu jedynie posłać jakąkolwiek piłkę, choć najlepiej dokładną i czekać w jaki sposób skieruje ją do siatki. Statystyki mówią same za siebie, z resztą osiągnięcia na materiałach wideo też - BYŁ GENIUSZEM. Niestety nasiąknięty sportowymi sukcesami był bliski stania się 'upadłą legendą' - popadł w alkoholizm. Na szczęście z niego wyszedł i od zakończenia kariery zajmuje się pracą z młodzieżą Bayernu.
2.Sepp Maier
"Byłem najgrubszy i najwolniejszy, więc posyłali mnie na bramkę" - tak o początkach swej kariery mówi jeden z najważniejszych bramkarzy w historii piłki nożnej. Chodzi o wychowanka Bayernu, Seppa Maiera. Urodził się 28 lutego 1944 roku w Metten. U "Bawarczyków" występował od 1959 do 1979 roku. Rozegrał tam 536 spotkań. Najbardziej zadziwiającym i najważniejszym faktem z historii jego występó w tym klubie jest, że przez 13 lat nie wypadł ze składu! Do jego największych osiągnięć można zaliczyć przede wszystkim 4 mistrzostwa i 4 puchary krajowe, a także 3 Puchary Europy. Kto wie, jak wiele meczy i trofeów, by zdobył gdyby nie wypadek samochodowy, w którym uczestniczył w wieku 35 lat. Żartował, że o ile koledzy będą wpychać jego wózek inwalidzki na boisko to może grać, ale kawałów tych nie łapali lekarze. Maier zakończył karierę, a po niej został szkoleniowcem bramkarzy w Bayernie. Obecnie przeszedł już na zupełną sportową emeryturę i prowadzi ośrodek tenisowy w Anzing.
3.Franz Beckenbauer
Myślę, że tego pana także nie trzeba nikomu przedstawiać. Franz Beckenbauer to przecież gość, którego zna każdy. Urodził się we właściwym miejscu - Monachium, 11 września 1945 roku. W Bayernie grał w latach 1964-1977, strzelając 60 goli na 427 meczy. Był kapitanem klubu, dzięki czemu 3 razy wygrywając Puchar Mistrzów mógł dosłownie, unieść trofeum. Jednak jego związek z Bayernem nie kończy się na karierze piłkarza. Trenerem "Bawarczyków" był od 1993 do 1994 oraz w 1996 roku. Co ciekawe, zdobył mistrzostwo świata zarówno jako trener, jak i zawodnik. Jest jedynym obok Mario Zagallo człowiekiem, któremu się to udało.
4.Lothar Matthäus
Kolejną piłkarską legendą Bayernu jest Lothar Matthäus. Nie był on jednak przykładem piłkarza idealnego. Równie często jak na boisku błyszczał i poza nim. Urodził się w Erlangen 21 marca 1961 roku. W klubie grał w latach 1984-1988 i 1992-2000. Zdobył 85 goli w 302 meczach. Mimo fantastycznych wyników sportowych większe echo zrobiły jego wybryki, np. podczas Mistrzostw Świata, gdy w pokoju hotelowym wraz z kolegami zabawiali się z modelkami. Przyznawał, że sława uderzyła mu do głowy, a zwykłe piwo z czasem zamieniło się w whisky, nawet tuż przed najważniejszymi spotkaniami. Jest jedną z nielicznych legend, które nie mogą liczyć na posadę.
5.Oliver Kahn
Doszliśmy zatem do ostatniej legendy jaką wymieniam w tym poście. Jest to równie kontrowersyjny gość jak Matthäus. Chodzi Olivera Kahna. Z jednej strony genialny bramkarz, piłkarz z krwi i kości, dający z siebie wszystko na murawie, a z drugiej człowiek nieprzewidywalny, potrafiący udzielić naprawdę oburzającego wywiadu czy uderzyć kolegę w brutalny sposób. Bywały sytuacje, w których oglądający go zaczęli się bać. Do takich należała choćby ta, gdy został trafiony piłeczką golfową przez jednego z kibiców. Wpadł w taką furię, że nawet nie dał opatrzyć sobie rany. Przejdźmy jednak do opisywania jego kariery. Urodził się 15 czerwca 1969 roku w Karlsruhe. W Monachium grał od 1994 do 2008 roku. Rozegrał tam 429 meczy. Był uhonorowany takimi nagrodami jak Złota Piłka FIFA, czy tytułem najlepszego bramkarza Europy. W 2008 roku pożegnał się z kibicami słowami : "Przychodzi taki moment, kiedy inne rzeczy stają się ważniejsze od zwycięstwa czy porażki". Do tej pory jest jednak jednym z najbardziej cenionych sobie przez kibiców ekspertem od niemieckiej piłki.
"Jakkolwiek brzmi to dziś nierealnie, podwaliny pod najbardziej utytułowany niemiecki klub piłkarski kładli niegdyś monachijscy gimnastycy" - Początek książki Pawła Muzyka o Bayernie Monachium z cyklu Giganci futbolu
Był 27 luty 1900 r, gdy pewien monachijski fotograf, Franz John, spotkał się z 10 przyjaciół w restauracji Gisela. We wszystkich głowach kotłowała się jedna myśl - założenie zespołu piłkarskiego. W większości byli to członkowie MTV 1879, wielbiciele futbolu, jednak władze klubu nie zezwoliły na stworzenie nowej sekcji piłkarskiej. Wcześniej wspomnianej 11 nie spodobało się to i jeszcze tego samego dnia opuścili stowarzyszenie, żeby założyć własny klub Fußball-Club Bayern München. Prezesem został fotograf Franz John, który był inicjatorem całej akcji. W debiucie Monachijczycy wygrali 7:1, jednak nie ma dokładnych informacji, kto był przeciwnikiem Bayernu. Pomimo dobrej postawy zawodników i szybkiego rozwoju Młodej Dumie Bawarii brakowało stałej siedziby oraz własnego stadionu. Sytuacja się zmieniła w 1907 roku, kiedy FCB przeniosło się na Leopoldstraße. Członków ciągle przybywało. Jednym z powodów pojawiania się nowych członków było połączenie się Bayernu z Münchner SC, od którego Bayern przyjął czerwony kolor trykotów funkcjonujących do dziś. Przed 1914 rokiem Bayern dwa razy zdobył mistrzostwo wschodniego regionu oraz dołączył do nowo powstałej Bawarskiej Ligi.
Czasy Kurta Landauera to jedne z najlepszych czasów Bayernu Monachium. Skutecznie budował organizacyjne podstawy klubu, zatrudnił pierwszego profesjonalnego trenera - Anglika Williama Townleya. Zespół z Monachium szybko doczekał się również w swoich szeregach reprezentanta Niemiec - Maxa Gablonsky'ego. Niestety I Wojna Światowa zniszczyła nadzieję na jakikolwiek wzrost jakościowy ekipy z Monachium, na jakiś czas ....
I Wojna Światowa nie uszkodziła klubu tak znacząco jak II. 8 lat po jej zakończeniu (1926) Bayern zdobył mistrzostwo Południowych Niemiec. Szli w górę w niemieckim futbolu, jednak druga wojna światowa, zepchnęła sport na baaaardzo daleki plan. Przez Hitlera Kurt Landauer - prezes Bayernu, oraz Richard Kohn - trener, z pochodzenia Żyd, musieli uciekać z kraju. Niestety nie wszyscy członkowie Bayernu mieli tyle szczęścia co wspomniana dwójka. Do klubu "przyczepiono" żydowską łatkę, przez co nie jeden zawodnik stał się ofiarą nazistowskiego reżimu. W 1945 r, kilka tygodni przed kapitulacją Niemiec odbyły się pierwsze derby Monachium. Bayern pokonał w nich 3:2 TSV 1860, jednak długo szukali dyspozycji z przed wojny. Duma Bawarii grała w regionalnej Oberlidze Süd jednak niespodziewanie zostali zdyskwalifikowani. Długo czekali na jakiś poważny sukces w Niemczech i się doczekali. W 1957 r Bayern w finale Pucharu Niemiec pokonuje Fortunę Düsseldorf i zdobywa upragnione trofeum. Zwycięstwo w Pucharze jednak nie wspomogło finansowo Bayern, który znajdował się na skraju bankructwa.
1963 rok, ligi regionalne postanawiają stworzyć jedną wspólną ligę niemiecką - Bundesligę. Dla dzisiejszych śmieszne może się wydawać to, że Bayernu wśród elity nie było. 24 krotny Mistrz Niemiec przez problemy pieniężne nie został wzięty do Bundesligi, a zamiast niego Monachium reprezentował TSV. Trwał trudny okres dla Bayernu i jego fanów, jednak czas nieurodzaju odszedł i przyszły "tłuste" lata. W sezonie 1965/1966 Bayern pod wodzą trenera rodem z Jugosławii Zlatko Cajkovskiego awansował do Bundesligi, gdzie zajął 3 miejsce przegrywając z BVB(przez bramki) i TSV (które zostało mistrzem), ale na pocieszenie zdobyli 2 Puchar Niemiec w historii. W składzie Bawarczyków byli młodzi Franz Beckenbauer, Sepp Maier oraz Gerd Müller, przyszłe legendy klubu. Mimo tego, że zawodnicy Bayernu byli bardzo młodzi(śr wieku wynosiła ok 22 lat) to i tak odnosili sukcesy, wspomniane już 3 miejsce w Bundeslidze oraz Puchar Niemiec to nie wszystko, Bayern jako debiutant na arenie międzynarodowej brał udział w Pucharze Zdobywców Pucharu, który wygrał pokonując po dogrywce Glasgow Rangers 1:0.
Po Cajkovskim na ławce trenerskiej Bayernu zasiadł Branko
Zebec, perfekcjonista, nie uznający sprzeciwu. Zasłynął m.in z tego, że w
jednym sezonie korzystał jedynie z ściśle wyselekcjonowanej 13 piłkarzy oraz
nałożeniem zakazu spożywania alkoholu na piłkarzach, w tym ukochane bawarskie
piwo! Jak już mówiłem po złym okresie w dziejach FCB nadeszły Złote lata 70. 3
Mistrzostwa Niemiec, do dziś obowiązujący rekord Gerda Müllera (40 bramek w
sezonie)(w Niemczech) oraz zdobyta przez niego Złota Piłka. Gabloty na klubowe
trofea świecące długo pustką "nabierały rumieńców". Bayern zaczynał
przypominać klubową potęgę, jednak miał jedną skazę na swej "zbroi" -
stadion. Stary obiekt Monachijczyków Gründwalder Straße, był zaniedbanym, miał
praktycznie tylko miejsca stojące, a piłkarska reprezentacja zawitała tu
baaaaaaaaaaaaaaardzo dawno, jedna w 1972 r wszystko się zmieniło, kiedy to
Bayern przeniósł się na nowy obiekt Stadion Olimpijski. Nowy obiekt był
nowocześniejszy i pojemniejszy, co dało Bayernowi dużo zysków. Na inaugurację
stadionu Bayern pokonał 5:1 Schalke 04 Glesenkirchen. Był to pierwszy
transmitowany mecz Bundesligi w TV.
Bayern miał zapędy wykraczające po za Niemcy, jednak zapędy Bawarczyków powstrzymał Ajax
Amsterdam, który rozgromił Bayern 4:0, a później wygrał całą Ligę Mistrzów. Jednak rok później Bayern nie zostawił
żadnych złudzeń i po finale z Atletico zdobył pierwsze Mistrzostwo Europy.
Później Bawarczykom udawało się to jeszcze dwa razy pod rząd. Fantastyczny
okres przypieczętowali zdobyciem Pucharu Interkontynentalnego, gdzie w finale
pokonali Brazylijskie Cruzeiro po dwóch bramkach strzelonych w ostatnich
minutach. Po tym jak Beckenbauer oraz Müller
wyjechali do USA, żeby zarobić, a Maier i Hoeneß odeszli na emerytury w
Bayernie do głosu doszli Karl – Heinz Rummenigge oraz Paul Breitner, którzy dorastali w cieniu
wyżej wymienionej czwórki. W ręce tego pierwszego trafiły dwie złote piłki.
Droga Bayernu po kolejne trofea była kręta, gdy wygrywali w
Niemczech to nie mieli sił na Europę, a gdy w Europie sobie radzili w Niemczech
nie mieli sukcesów. Jednak po jakimś czasie mieli już tylko parę na Bundesligę.
Heynckes, który w kadrze miał młodych obiecujących się zawodników takich jak
Lothar Matthaus czy Mark Hughes potrafił zdobyć jedynie dwa Mistrzostwa
Niemiec. W 1991 Juppa już nie było, a Bayern miał 5 pkt nad strefą spadkową.
Klub chciał osiągnięć, więc ciągle wydawał krocie na nowych zawodników, jednak
to na nic. Nawet Franz Beckenbauer nie dał 4 tytułu Mistrza Europy, tylko 2
Niemiec i Puchar UEFA(obecnie Liga Europy), ale Ligi Mistrzów jak nie była tak
nie ma. W 1999 Bayern po raz kolejny grał w Finale Ligi Mistrzów. Grali z Czerwonymi Diabłami Fergusona. Wszystko zaczęło się wspaniale
dla Niemców, bo już w 6’ zdobyli gola, a gdy wszystko szło dobrze i wydawało
się, że Bayern po raz 4 wygra Ligę Mistrzów w doliczonym czasie gry United
strzeliło dwie bramki i wygrało LM, a Bayern znowu musiał obejść się bez tego trofeum. Musieli poczekać na to 2
lata, kiedy to po serii rzutów karnych pokonali Valencie.
Pierwsza dekada III tysiąclecia była wspaniała dla Bayernu,
ale w Niemczech. Bawarczycy zdobyli 6 z 10 mistrzostw Niemiec, ale na arenie
międzynarodowej nadal im nie szło. Nie
pomógł nawet Felix Magatha. Sezon 2007/2008 był prawdziwą metamorfozą Bayernu.
Na transfery wydali ok. 80 mln euro, co przyniosło skutki. W Niemczech zdobyli
wszystko co było możliwe. Luca Toni został królem strzelców, a Franck Ribery
najelpszym zawodnikiem w Niemczech. Jednak LM Bayern nie wygrał. Kolejne
zmagania przerywały pożegnania z ikonami klubu, najpierw Ottmar Hitzfeld, który
przyjął posadę selekcjonera Szwajcarii, a potem Olivier Kahn, istna legenda
klubu. Trenerzy, zawodnicy odchodzili, ale kompleks związany z Ligą Mistrzów
został. W 2010 Bayern grał z Interem Mediolan José Mourinho. Na bramkę Włochów
oddali 21 strzałów, ale nie pokonali Júlio César , zaś Hans-Jörg Butt został pokonany dwa
razy. Dwa lata później widmo wróciło.
Z grupy Bayern wyszedł z pierwszego miejsca. W 1/8 Bawarczycy rozgromili 7:1 FC Basel(0:1, 7:0). Ćwierćfinał był również łatwą przeprawą dla zespołu Juppa Heynckesa(4:0 z Marsylią). Półfinał nie był już taką bułką z masłem. Ich przeciwnikiem był Real Madryt José Mourinho. Na Alianz Arena była 2:1, (po bramkach Gomeza i Ribery'ego dla gospodarzy i Ozila dla gości), zaś na Santiago Bernabéu było również 2:1, (dwa razy Ronaldo i Robben). Doszło do dogrywki, w której bramki nie padały i losy dwumeczu musiały rozstrzygnąć rzuty karne. Lepsi okazali się przyjezdni z AA, którzy wygrali po karnych 1:3. Po stronie Realu mylili się m.in. Ronaldo, Kaka oraz Ramos, który piłkę chciał oddać Bogu. Zaś Casillas nie pokonali Lahm i Kross, a nie mylili się Alaba, Gómez i Schweinsteiger. W finale, który miał się odbyć w Monachium bez dwóch zdań faworytem był Bayern. Mecz był bardzo wyrównany, ale żadna ze stron nie potrafiła przełożyć przewagi na bramkę. Dopiero w 83' Müller pokonał Petr Čech i wszyscy myśleli, że to już koniec i Bayern sięgnie po Puchar Ligi Mistrzów po raz 5 w historii, jednak nie pozwolił na to Didier Drogba, który dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry po rzucie rożnym pokonał Neuera. W dogrywce Bayern miał świetną okazję na wyjście na prowadzenie, ale Robben nie pokonał Čech z 11 metrów. Bramki w doliczonym czasie nie padały, więc musiało dojść do serii rzutów karnych, która doskonale zaczęli Bawarczycy, gdyż strzał Juana Maty obronił Manuel Neuer, jednak nie powstrzymał już nikogo, a do siatki trafiali Luiz, Lampard, Cole, Drogba. Ten ostatni zapewnił zwycięstwo The Blues. Z drugiej strony trafiali Lahm, Gomez i ... Neuer, zaś mylili się Olić i Schweinsteiger. To był ogromny cios dla Bayernu.
Nikt nie spodziewał się, że Bayern szybko podniesie się po takiej porażce, a jednak udało im się to w Superpucharze Niemiec, kiedy to pokonali w Monachium 1:2 Borussię Dortmund. W Lidze Mistrzów niespodziewanie przegrali z BATE Borysów 3:1 oraz zremisowali 1:1 z Valencią. Wyszli z 1 miejsca i w 1/8 Ligi Mistrzów trafili na Arsenal. W Londynie padł wynik 1:3 dla przyjezdnych i nikt nie dawał żadnych szans Kanonierom, a jednak wygrali 0:2 na Alianz, jednak dzięki bramkom strzelonym na wyjeździe wygrał Bayern i w ćwierćfinale trafili na Juventus, który pokonali 4:0 w dwumeczu. Jednak pogrom Mastera miał dopiero nastąpić. W półfinale Bayern trafił na FC Barcelonę i ... rozgromił ją w dwumeczu 7:0. W finale trafili na BVB. To była szansa na odegrania się na Dortmundczykach za te dwa lata upokorzeń i udało się Bayern po bramkach Mandžukić i Robbena pokonał Borussię i w końcu sięgnął po 5 tytuł Mistrza Starego Kontynentu. Jednak to nie wygrana nad BVB na Wembley sprawiła, że Bayern został uważany za najlepszą drużynę Europy, maszynę nie do powstrzymania itp, lecz pogrom Barcelony w półfinale. Jupp po sezonie opuścił Bayern, ale tym razem w zupełnie innych okolicznościach. Wcześniej został wyrzucony po tym jak Bayern ledwo się trzymał i miał 5 pkt przewagi nad strefą spadkową, tym razem żegnany był jako bohater. Zdobył dla Bayernu pierwszą potrójną koronę w całej 113 letniej historii klubu. W jego miejsce został sprowadzony człowiek, który stworzył z Barcelony potęgę - Josep Guardiola.
Pod wodzą Guardioli Bayern przegrał 2 mecze z BVB o Superpuchar Niemiec (2:4) oraz 6 mecz fazy grupowej LM z Manchesterem City (2:3), a także zremisował 5 spotkań, 3 w Bundeslidze(4 kolejka Freiburg 1:1, 8 kolejka Bayer Leverkusen 1:1, 28 kolejka Hoffenheim 3:3), w Lidze Mistrzów rewanżowe starcie z Arsenalem w Monachium 1:1 oraz z Chelsea o Superpuchar Europy z Chelsea 2:2(po karnych wygrał Bayern). Za Guardioli Bayern zdobył 3 z 4 trofeów (Superpuchar Europy, KMŚ oraz Mistrzostwo Niemiec, a przegrali Superpuchar Niemiec).
Przez te 114 lat Bayern zdominował Niemcy. 24 razy był Mistrzem kraju, 16 razy zdobył Puchar Niemiec, 5 razy Superpuchar Niemiec i 6 razy Puchar Ligi. W Europie oraz na Świecie też dużo osiągnął, jednak jeszce trochę brakuje mu tytułów, żeby przegonić Real Madryt. KMŚ wygrali raz, Puchar Interkontynentalny 2 razy, Ligę Mistrzów 5, Puchar Zdobywców raz, Superpuchar Europy raz oraz raz Ligę Europy.
Przed Bayernem jeszcze x lat gry. Jeżeli utrzymają dzisiejszą formę to wkrótce mogą być rekordzistą co do ilości trofeów za Mistrzostwo Europy, a nawet Świata
No, można powiedzieć że jesteśmy już w Malezji. Piękny tor Sepang i nieziemskie temperatury z pewnością dadzą nam kolejne emocje tego sezonu F1. Teraz przeniesiemy się w czasie, wracając do australijskiego GP, a następnie przejdziemy do gdybania na temat tego co w Malezji dziać się będzie jutro i pojutrze.
GP Australii - Triumf Rosberga, nieco emocji i sporo zamieszania
Fanom "królowej motorsportu" nie trzeba było dwa razy powtarzać kiedy i po co mieli usiąść przed telewizorami. GP Australii w Melbourne na torze Albert Park zaczęło już się stawać symbolem każdego sezonu Formuły. Tegoroczny wyścig nie należał może do tych najbardziej emocjonujących, ale widywaliśmy już także nudniejsze. Zwycięstwo Rosberga nie jest w sumie aż tak wielkim zaskoczeniem. Przecież przez praktycznie cały weekend Mercedes z Nico na czele dominował i wygrywał co tylko się dało. Ale większym faworytem do odniesienia sukcesu w tym wyścigu był teamowy kolega Rosberga - Lewis Hamilton. Brytyjczyka dopadł jednak pech. Przez awarię techniczną samochodu musiał zakończyć swój udział w tym wyścigu. Jego los podzielił także Niemiec Sebastian Vettel, który jest przecież bardzo ważną osobistością tej serii wyścigowej. Ale niestety musieliśmy się pogodzić z utratą obu tych kierowców... Nieco zamieszania wprowadził też wjazd samochodu bezpieczeństwa po kontakcie z barierą Bottasa. Co do groźnych sytuacji to warto wspomnieć o kolizji Felipe Massy z Kamui Kobayashi. Według mnie Japończyk powinien zostać dotkliwie ukarany za ten wypadek. Był spowodowany wyraźnie przez niego i tu nikt się raczej kłócić nie będzie. Pomówić trzeba także trochę na temat dalszych miejsc na podium. Sam wyścig na 2 miejscu ukończył Daniel Ricciardo z Red Bulla, ale dzięki karze na niego nałożonej (za przekroczenie dopuszczalnego przepływu paliwa - 100kg\h) awansował na nie debiutant z McLarena - Kevin Magnussen. Ale było ono słuszne, albowiem pojechał on ten wyścig doskonale, nienagannie wręcz. Brawa należą się jednak całej ekipie McLarena - 3 miejsce zajął przecież jej drugi kierowca - doświadczony Jenson Button.
Po tym GP ciężko powiedzieć coś o tym, co będzie się działo w dalszej części sezonu, bo już tutaj spotkało nas kilka niespodzianek. W mojej opinii największe szanse na zwycięstwa i najlepsze wyniki w następnych wyścigach mają McLaren i Mercedes, ale może ktoś inny wejdzie tym razem na podium... Zobaczymy!
Przed Malezją - mała garść gdybań
W Malezji raczej dużo jeszcze nie ulegnie zmianie. Zespoły nie miały zbyt dużo czasu by znacząco udoskonalić bolidy. Ale wpływ na wyniki i uzyskiwane przez zawodników rezultaty mogą mieć niezwykle spore temperatury. Ja mam nadzieję na spokojny, ale dobry wyścig. Bo takie są te, które pamiętam z Malezji z zeszłych sezonów. No i te palmy... Tak, one zdecydowanie zapadają w pamięć...
Zespół ze stolicy Bawarii bije rekord za rekordem. We wtorek pobili swój własny zdobywając tytuł Mistrza Niemiec po 27 kolejkach (Rok temu zajęło im to 28 kolejek). W obecnym sezonie Bawarczycy na 27 meczy 25 zabierali ze sobą 3pkt, a dwa razy dzielili się z przeciwnikami (4 kolejka Freiburg 1:1; 8 kolejka Bayer Leverkusen 1:1).
Szybki Mistrzostwo to nie jedyny rekord jaki Bayern pobił, są nimi m.in
Rekordy pobite przez Bayern!
Od 53 meczy piłkarze z Monachium są nie pokonani w Bundeslidze
A 19 meczy z rzędu wygrali, (ostatni raz w 8 kolejce nie zdobyli kompletu punktów)
Pokonując CSKA Moskwę w 5 meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów Bawarczycy wygrali 10 mecz pod rząd w tych elitarnych rozgrywkach, bijąc tym samym rekord Barcelony
Pokonując Chelsea w Superpucharze Europy stali się pierwszym Niemieckim Klubem, który zdobył to trofeum
W roku 2013 Bayern przegrał tylko 3 mecze o punkty(rewanż z Arsenalem w 1/8 Ligi Mistrzów, 0:2; starcie o Superpuchar Niemiec z BVB, 2:4 oraz 6 mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów z Manchesterem City 2:3)
W 2014 roku Bayern nie przegrał żadnego "meczu o pkt"(stan na 28.03)
Rekordy przed Bayernem!
Mają duże szanse wygraną drugi raz pod rząd Ligi Mistrzów(od ustanowienie LM nikt tego nie dokonał)
Dorównanie Arsenalowi, który nie przegrał żadnego meczu ligowego w danym sezonie
Jeżeli obronią Ligę Mistrzów, mogą również jako pierwszy zespół obronić Klubowe Mistrzostwo Świata
Pobić swój własny rekord i zdobyć ponad sto goli w jednym sezonie Bundesligi
Więc jak widzimy Bayern pobił dość dużo rekordów, a jeszcze dużo przed nim. W ten weekend pojawią się jeszcze 4 posty p Dumie Bawarii, a będzie to miało związek z naszym nowym cyklem Weekend z Mistrzem. Serdecznie zapraszamy!
"Trochę" spóźniony post, ale lepiej później niż wcale :D Zaaaaa nami 54 edycja Pucharu Ligi Angielskiej. Zwycięzcą został Manchester City, który we wszystkich rundach trzymał wysoki poziom, a na sam koniec pokonał 3:1 Sunderland.
Sunderland rywalizację o Puchar Ligi zaczął od drugiej rundy. Pokonał tam trzecioligowy Milton Keynes Dons FC 4:2. W następnej rundzie Czarne Koty po raz kolejny trafiły na zespół z trzeciej ligi. Tym razem było to Peterborough United, które poległo 2:0. Dopiero w czwartej rundzie Sunderland miał pod górkę. Ich przeciwnikiem był kolega z Premier League Artur Boruc FC Southampton. Jednak Polak nie uchronił swojego zespołu od porażki 2:1. Prawdziwe pojedynek dla Black Cats miał się odbyć w ćwierćfinale, gdzie trafili na The Blues. W 46' na prowadzenie swój zespół wyprowadził Frank Lampard. Gdy już wszyscy myśleli, że Chelsea zagra w półfinale w 88' gospodarze doprowadzają do dogrywki i tu tak samo, długo ciągnie się mecz i gdy już wszyscy myślą, że to karne wyłonią finalistę Sunderland 1' przed końcem strzela bramkę zapewniając sobie awans, a tam trafia na Manchester United. Jednak Czerwone Diabły w tym sezonie nie grają dobrze i widać to było w pierwszym mecz, który to przegrali 2:1. Rewanż na Old Trafford zakończył się wygraną gospodarzy 1:0 co doprowadziło do dogrywki, tam w 119' bramkę zdobywa Sunderland po to, żeby 1' później ją stracić i tak dochodzi do karnych. Po FATALNEJ serii rzutów karnych do Finału awansują Czarne Koty, które w karnych wygrały 2:1
O wiele łatwiejszą przeprawę miało City. Zespół z Manchesteru zmagania zaczął od pojedynku w trzeciej rundzie z zespołem z zaplecza Premier League - Wigan Athletic. Dla wicemistrzów Anglii to był spacerek, 5:0 mówi samo za siebie.W kolejnej rundzie The Citizens wygrali po dogrywce 0:2 z Newcastle United. W piątej rundzie Bogacze znowu trafili na zespół z zaplecze Premier - Leicester City. Tym razem nie było tak przyjemnie jednak i tak wysoko wygrali (3:1) i awansowali do półfinał, gdzie odprawili West Ham United (9:0 w dwumeczu!)
Finał rozegrany 2 marca 2014 na Wembley lepiej się zaczął dla Kotów, gdyż już po 10' wygrywali po trafieniu Boriniego. Do przerwy nie zobaczyliśmy żadnych bramek, choć były okazje po obu stronach. W drugiej połowie City rzuciło się do ataku co przyniosło skutek w 55', kiedy to do bramki trafił Touré. Minutę później The Citizens prowadziło już 2:1 po bramce Nasri'ego. Sunderland cały czas próbowało, jednak na próbach się kończyło i nie potrafili po raz drugi pokonać Pantilimona, jednak udało się do Navasowi, który ustanowił w 90' wynik spotkania na 3:1.
Za nami 57 edycja Pucharu Polski w piłkę siatkową mężczyzn. Podobnie jak rok temu to trofeum wygrała ZAKSA Kędzierzyn - Koźle. Jest to 5 triumf piłkarzy z Kędzierzyna w tych rozgrywkach, dwukrotnie przegrywali w finale. W drodze po obronę trofeum podopieczni Sebastiana Świderskiego pokonali takie zespoły jak AZS Olsztyn (3:0), PGE Skrę Bełchatów (3:2) oraz Jastrzębski Węgiel (3:1).
Kędzierzynianie zmagania o Puchar Polski zaczęli w ćwierćfinale. Tam dość pewnie pokonali w trzech setach AZS Indykpol Olsztyn (12:25, 20:25, 22:25). Półfinał to już nie była bułka z masłem jak 1/4 rozgrywek. W walce o finał na drodze Zaksy stanęła Skra. Mecz był wyrównany o czym świadczy fakt, że 3 set był grany na przewagi. Wygrali go siatkarze z Bełchatowa i to podcięło Zaksie skrzydła. Czwarty set to była dominacja Skry, gdy przy wyniku 12:18 dla PGE wydawało się, że to koniec i że to siatkarze z woj. łódzkiego zagrają o 7 Puchar Polski Zaksa obudziła się i nie tylko zdołała wyrównać, lecz nawet pokonała Skrę do 23. Tak jak przegrana na przewagi podłamała Zaksę, tak pogoń Kędzierzynian podłamała Skrę, której nie udało się podnieść w tie-breaku, ba nawet utrzymać kontaktu z zespołem Sebastiana Świderskiego i przegrali 5 seta do 8, a cały mecz 2:3.
Jastrzębianie podobnie jak Zaksa zaczęła rywalizację w Pucharze Polski od ćwierćfinału. Grali dam z zespołem z Radoma. Zespół z Jastrzębia dość łatwo ograł przeciwnika 3:1 i awansował do półfinału. Tam jak wszyscy się spodziewali czekał ich arcytrudny pojedynek z Mistrzem Polski - Asseco Resovią Rzeszów. Nie spodziewanie JW dość pewnie wygrało pierwszy set do 14. W kolejnych setach Asseco starało się nawiązać walkę i w drugim secie byli bardzo blisko wygranej, jednak to ostatecznie Jastrzębianie wygrali do 23. Ostatni set również był wyrównany, ale to JW postawiło kropkę na i wygrywając do 20, a cały mecz 3:0 i awansowali do finału.
Następnego dnia Zaksę czekał kolejny trudny mecz, tym razem z Jastrzębskim Węglem. Jastrzębianie w półfinale gładko pokonali Asseco 3:0 i swój mecz grali w godzinach popołudniowych, a Zaksa musiała grać 5 setów i swój mecz miała w godzinach wieczornych więc faworytem byli siatkarze Jastrzębskiego Węgla, jednak Zaksa udowodniła, że skóry łatwo nie sprzeda. Pierwszego seta wygrali do 23, jednak w drugim nie dali rady nawiązać walki i przegrali do 18, ale tym samym odpowiedzieli w 3 secie i pokonali JW 25:18. Kibice z śląska wierzyli, że ich ulubieńcy podniosą się i zobaczymy tie-break. Zaksa nie dała pozwolenia i gładko pokonała Jastrzębie 25:17 i cały mecz 3:1, a co za tym idzie obronili Puchar Polski.
Ciekawe jest to, że Zaksa pokonała PGE oraz JW po błędach przeciwników w zagrywce. W półfinale, gdy Kędzierzynianie mieli piłkę meczową, na serwy w Skrze wszedł Mariusz Wlazły, niestety dla Bełchatowian trafił w siatkę przez co Skra przegrała. Podobna sytuacja była w finale, tam przy piłce turniejowej dla Zaksy zawodnik JW przestrzelił i Zaksa wygrała cały Turniej.
Pierwsza edycja Ligi Europy odbyła się w sezonie 71/72. Turniej nosił wtedy nazwę Puchar UEFA. Zwycięzcą tego, że Turnieju był Londyński Tottenham, który w finałowym dwumeczu pokonał 3:2 Wolverhampton Wanderers. Przez pierwsze 25 lat istnienie turnieju, finał był rozgrywany na zasadzie dwumeczów. Dopiero w sezonie 97/98 finał był rozgrywany jako jeden mecz na neutralnym terenie (pierwszym takim terenem było Parc des Princes w Paryżu). Do tej pory Ligę Europy wygrało 27 różnych zespołów i tylko dwa broniło ten tytuł. Były to dwa Hiszpańskie zespoły: Real Madryt w sezonie 85/86 oraz Sevilla w sezonie 06/07.
Najlepszymi zespołami w tym turnieju są Juventus (3 zwycięstwa i 1 drugie miejsce) oraz Inter (3 zwycięstwa i 1 drugie miejsce), za ich plecami czai się Liverpool, który trzy razy był w finale i za każdym razem wygrywał.