sobota, 22 lutego 2014

Dzień panczenów w Soczi. Kowalczyk pokonała kontuzja.


Soczi: brąz Polaków, srebro Polek























  Jest część mnie, która nienawidzi sobót. Choćby za to,że to dzień w który trzeba najwięcej siedzieć nad książkami, I to nie tymi, które czytamy z przyjemności, ale z przymusu. Tak, tak chodzi o podręczniki. Ale moje narzekania uciszają sobotnie sukcesy. Choćby takie jak dziś. Soczi znów było świadkiem medalowej soboty dla Polski - zdobyliśmy srebro i brąz w łyżwiarstwie szybkim. I znów w sercu narodziła się duma z bycia Polakiem, znowu przez myśl i usta przemknęły słowa "Mazurka Dąbrowskiego", a w oczach pojawiły się łzy radości i wzruszenia. Znowu pokazaliśmy, że te Igrzyska są po części polskie. To przecież coś wspaniałego - mieć dorobek 4 złotych, srebrnego i brązowego krążka w olimpijskiej kolekcji. Nie mylił się prezes Tajner mówiąc o 12 medalowych szansach Polaków. Bo szanse były - wykorzystaliśmy je w 50% procentach, co jest wynikiem fenomenalnym. Ale pomówmy może o samych medalistach i medalistkach. Najpierw może o paniach. Polskie panczenistki najpierw w genialny sposób pokonały Rosjanki w półfinale dając nam podniecającą informację na temat medalu - pewnego srebra. Niewielu stawiało na nie w finale. Niestety dla nas słusznie, bo Holenderki okazały się być kompletnie poza zasięgiem. Ale dały z siebie wszystko i chwała im za to! Jeśli chodzi o panów to ich postawa w biegu z Kanadyjczykami wymaga tylko jednego słowa - nieprawdopodobna! W jednym momencie przegrywać o ponad 2 sekundy, by na koniec wygrać walkę o 3 miejsce z taką samą przewagą! To było coś! Znowu nerwy, ale kto tak szczęśliwych nerwów dla nas nie lubi! Coś kapitalnego!

Soczi: brąz Polaków, srebro Polek

Soczi: brąz Polaków, srebro Polek


Soczi: brąz Polaków, srebro Polek



Soczi: brąz Polaków, srebro Polek










Soczi: brąz Polaków, srebro Polek  Soczi: brąz Polaków, srebro Polek


  Wspomnieć trzeba także o bohaterce porannego posta - Justynie Kowalczyk. Na starcie biegu niestety Aino-Kaissa Saarinen nadepnęła naszą zawodniczkę na złamaną stopę. Nie zrobiła tego raczej celowo, ale ból wywołany przez nią u Justyny okazał się nie do wytrzymania i po 10 km wytrzymywania zabójczego tempa biegu Justyna zeszła z trasy kulejąc. Trochę szkoda, bo mógł być dobry wynik. Cały bieg wygrała Marit Bjoergen przed Therese Johaug oraz Kristine Steirą. Mieliśmy zatem norweskie podium. Obudziły się także plotki o końcu kariery "Królowej Śniegu". Ja o tym dyskutować nie będę. Co ma być to będzie, a decyzja należy przecież do Kowalczyk, a nie do nas.

 Reasumując JA CHCĘ WIĘCEJ TAKICH SOBÓT!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz