sobota, 31 maja 2014

CZAS NA BRAZYLIĘ : Estadio Mineirao i Estadio Nacional - giganty.

 Do mundialu coraz mniej czasu, więc możecie się spodziewać natłoku postów z cyklu "CZAS NA BRAZYLIĘ". Dziś przedstawiam Wam dwa kolejne stadiony. Będą to dwa kolejne po Maracanie olbrzymy tych MŚ. Zapraszam!

Estádio Mineirão

  

Ten stadion mieści się w mieście Belo Horizonte. Jest areną meczów drużyn Atletico Mineiro i Cruzeiro EC. Może pomieścić około 63 tysiące widzów, chociaż rekord frekwencji z 1997 roku to aż 132 tys. kibiców! Otwarto go już we wrześniu 1965 roku, ale tegoroczny mundial to pierwsza z ważnych imprez odbywających się właśnie tutaj. Odbędzie się tu 6 spotkań, w tym 4 grupowe oraz dwa fazy pucharowej z półfinałem.

   


Estadio Nacional (Estadio Mane Garrincha)

Aktualnie jest to stadion narodowy Brazylii. Po modernizacji może pomieścić ponad 76 tys. osób. Jak dotąd rekordowa ilość kibiców na stadionie wynosiła 53 tys. ludzi. Otwarto go w 1974 roku, a do 2003 grali tu zawodnicy Brasiliene Futebol Clube. W 2010 - 2013 przeprowadzana była modernizacja, aby rozegrać tu 7 spotkań, w tym mecz o 3 miejsce w całym turnieju.

 


Brazylijski test zdany przez Młode Orły Antigi - Podsumowanie starć Polski z Brazylią w LŚ

Na mecze z Brazylią w Lidze Światowej, Stephan Antiga zabrał iście rezerwowy skład. Po Eliminacjach czas na odpoczynek dostały "największe" gwiazdy naszej reprezentacji takie jak : Paweł Zagumny, Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Bartosz Kurek, Piotr Nowakowski, Marcin Możdżonek i Paweł Zatorski. Do Ameryki Płd nie pojechał również Michał Kubiak, który zmaga się z kontuzją. Nikt się nie spodziewał, że Polacy wygrają z Brazylią, ba mało kto nawet łudził się, że będzie to wyrównany mecz, a tu Polacy spłatali tym wszystkim psikusa i wywieźli z Brazylii bardzo ważne trzy pkt.

1 mecz - czyli o roztrwanianiu przewagi
Kto by się spodziewał?! Gramy fantastyczny set, mamy 8 punktów przewagi i brakuje nam 7 do wygranej seta, a tu na zagrywkę wchodzi nie jaki Felipe Fonteles, "zabija" naszych zagrywką, doprowadzając do remisu, a potem Brazylijczycy łapią wiatr w żagle i ogrywają Polaków do 23. W drugim secie gra była dość wyrównana, jeżeli jedni uciekali to drudzy szybko gonili, jednak szczęście sprzyjało Brazylijczykom i to oni po grze na przewagi wygrali 29:27. Trzeci set nie był już taki "fajny". Brazylijczycy cały czas kontrolowali set i pewnie wygrali do 19. Dla nas ta przegrana nie była żadnym ciosem, nawet można było mówić o radości, gdyż grając nie największymi gwiazdami lecz wschodzącymi gwiazdami i Ignaczakiem i osiągnąć taki wynik (wyrównany mecz z Brazylią) to jest powód do dumy, ale większy taki powód spotkał nas następnego dnia...


2 mecz - zemsta jest słodka 
Po czwartkowym meczu, tak jak przed nim kibice nie oczekiwali zwycięstwa naszych siatkarzy. Nam wystarczyło, żeby Młode Orły dobrze się zaprezentowały. Jednak nie zaprezentowały się dobrze... zaprezentowały się FANTASTYCZNIE! Praktycznie cały mecz kontrolowali, żeby ostatecznie wygrać na terenie wroga 3:0!Dwa pierwsze sety wygraliśmy na przewagi do 24 i do 26, jednak najbardziej smakuje zwycięstwo 3 seta, w którym Polacy przegrywali 9:14, ale zdołali odrobić straty i nawet wyprzedzić Brazylijczyków i wygrać 25:21. W meczu "Canarinhos" nie pomogły nawet zagrywki Felipe. Fantastyczny występ zaliczył m.in. Dawid Konarski, który zaliczył fantastyczną zmianę. Po za tym dobrze zagrali również Fabian Drzyzga, Karol Kłos czy Andrzej Wrona. Jeżeli Młode Orły będą tak grały przez całą Ligę Światową, to mamy szanse zajść bardzo daleko. Na razie mamy 3 pkt i drugie miejsce, wyprzedzamy Brazylijczyków(4 mecze; 3pkt) i Irańczyków(1 mecz; 0 pkt), zaś musimy patrzeć na plecy Włochów (3 mecze; 9pkt)

Siatkarze i Siatkarki jadą na ME - Podsumowanie EL.ME 2015

Nasze obie reprezentacje (damskie i męskie) w siatkówkę pewnie wygrały swoje grupy w Eliminacjach do Mistrzostw Europy 2015 i za rok będą walczyć o miano najlepszej drużyny "Starego Kontynentu". W tym poście chce wam pokrótce przybliżyć w jakich okolicznościach Polacy wygrali grupy eliminacyjne.

Orły Antigi załatwiły bilet do Bułgarii i Włoch
"Polska część" eliminacji była już przeze mnie podsumowywana tu. Jak we Wrocławiu zaczęło się i skończyło fantastycznie to w Lublanie zaczęło się fatalnie. Polacy mieli przypieczętować awans do ME w 4 meczu pokonując Słoweńców i byli bardzo blisko, gdyż wygrywali 2:0, jednak potem się rozluźnili i przegrali trzy kolejne sety, a co za tym idzie mecz. Postawa siatkarzy mogła się nie podobać, jednak ta przegrana nie obniżyła znacząco morali drużyny, gdyż mecze z Łotwą i Macedonią wygrali do 0. Wygrana 5 meczu z Łotwą za pełną pulę dała Orłom Antigi paszport do Włoch i Bułgarii na przyszłoroczne Mistrzostwa Europy. Jak sobie poradzimy?Mam nadzieję, że poprawimy wynik z Mistrzostw u sb.

Piotr Makowski zabiera Panie do Holandii i Belgii
Panie spisały się o wiele lepiej od Panów, gdyż wygrały wszystkie 6 meczy, tylko w jednym meczu w Szwajcarii z Ukrainą, przegrały 2 sety (mecz miał podobny przebieg co Słowenia : Polska u panów, z 0:2 do 3:2). Nie licząc tego potknięcia z Ukrainą, Polki we wszystkich meczach gromiły swoje przeciwniczki. Warto wspomnieć, że w Szwajcarii w meczu z Łotwą w drugim secie, Polki pozwoliły swoim przeciwniczką zdobyć tylko 6 pkt. Do Włoch na MŚ nasze reprezentantki nie lecą więc wszystkie przygotowywania i mecze będą prowadzone pod kątem Mistrzostw, miejmy nadzieję udanych.

Czarny polski piątek na kortach Rolanda Garrosa


 Piątek zazwyczaj kojarzy się z odpoczynkiem po całym weekendzie i całkiem miłymi rzeczami. Niestety ten piątek w wykonaniu naszych tenisistów na kortach French Open zbyt miło nie wyglądał. Nie powiem, że nie było emocji czy walki bo musiałbym być albo ślepy, albo bezwzględnym krytykiem. Gra zarówno Janowicza, jak i Radwańskiej była niezwykle odważna i ciekawa. Co prawda, w obu przypadkach z naszymi rodakami musieliśmy się pożegnać, ale i tak jestem z nich dumny i myślę, że Roland Garros powinienem wspominać bardzo dobrze.



Jako pierwsza swój mecz rozegrała "Isia". Zagrała z Ajlą Tomljanović. Pierwszy set wyglądał niezbyt ciekawie... Do pewnego momentu. Gdy nasza zawodniczka przegrywała już 1:5, nastąpił nieoczekiwany zwrot w jej grze i Polka wygrała trzy gemy z rzędu. Przy stanie 4:5, w emocjonującym do końca gemie, ostatnia piłka mija linię o parę centymetrów dając seta Tomljanović. Drugi, kończąc się identycznym wynikiem dał zwycięstwo Chorwatce. Nie można jednak nie wspomnieć, że Agnieszka walczyła i do zwycięstwa zabrakło niewiele. Na korcie rządziła jednak rywalka. Lub, jak twierdzą niektórzy, tzw. "klątwa faworytek".



Z kolei Jerzy Janowicz zaczynał nieco później. Nie chodzi tu tylko o harmonogram, ale także o przerwę spowodowaną warunkami panującymi we Francji. Gdy jednak wyszedł na kort, by zmierzyć się z Joe-Wildfriedem Tsongą na miejsce spotkania powoli zaczęło wychodzić słońce. Na początku pokazywał całkiem niezłą formę. Grę bez przełamań z ulubieńcem publiczności także można zaliczyć do kategorii "to, co dobre". Pierwsza partia padła jednak łupem Tsongi. Janowiczowi kompletnie nie wyszła końcówka seta i wyszło, jak wyszło - 6:4. W drugiej partii trzeba było się wspiąć na wyżyny swojej gry. Były piękne zagrania, asy czy przełamania, ale i w tej części meczu "Jerzyk" musiał uznać wyższość rywala - uległ ponownie 6:4. W trzecim secie mimo walki także nie udało się Janowiczowi sprostać wyzwaniu - przegrał 6:3, a tym samym odpadł z turnieju. Nie warto się przejmować tą porażką. Polak obronił punkty, wiemy że dalej jest w stanie wygrywać, a wg mnie to jest najważniejsze. Że powrócił ten stary, dobry Jurek!

Podsumowując myślę, że nie ma co się martwić wynikami tego turnieju. Na następnych turniejach, z Wimbledonem na czele powinno być o wiele, wiele lepiej!

P.S. Warto również wspomnieć, że jest inny, nieco bardziej "sprawiający radość" akcent tego turnieju. Do ćwierćfinału debla dotarła para Kubot\Lindstedt, zwycięzcy Australian Open. Kto wie, może szykuje nam się kolejny sukces tego typu :)

środa, 28 maja 2014

French Open - Radwańska i Janowicz dalej w grze!


 Oglądając mecze Polaków na tegorocznym turnieju wielkoszlemowym na kortach Rolanda Garrosa, stwierdziłem że dawno nie odczuwałem przy tego typu zjawiskach takiej radości. Kto wie może to sygnalizacja odradzającej się wielkiej formy polskiego tenisa? Mam taką nadzieję i ochotę na więcej takich meczów.



Na przykład dzisiejszy mecz Janowicza w niektórych momentach przypominał mi jego największe sukcesy - te z Wimbledonu czy Paryża. Było parę pięknych akcji i wreszcie mecz wygrany w dość optymalny sposób - 3 setach. Sporo było w nim walki i z pewnością nie można nazywać tego starcia z Finem Nieminenem łatwą przeprawą. Ale poszło gładziej niż w 1 rundzie. I to się liczy. Gra Jurka z meczu na mecz zdaje się znacznie poprawiać. I oby tak dalej. Wydaje mi się, że JJ stać tutaj nawet na awans do ćwierćfinału ,czego mu ogromnie życzę. Na razie czeka go trudna przeprawa z Jo-Wildfriedem Tsongą.


Warto wspomnieć także o doskonałym występie Agnieszki Radwańskiej ,która po zwycięstwie w 2-setowym pojedynku z Pliskovą, Polka prezentowała poziom, którym z pewnością po odpadnięciu Sereny Williams pozostaje jedną z głównych faworytek nawet do triumfu w tym słynnym turnieju. Na placu boju pozostaje jednak sporo innych utalentowanych tenisistek, choćby Angelique Kerber, Maria Szarapowa czy Dominika Cibulkova. W 3 rundzie nasza reprezentantka zmierzy się z Chorwatką Tomljanović.



niedziela, 25 maja 2014

Wszystkiego najlepszego MISTRZU!!!


 
 


 Dziś mamy 25 maja. Ważna data dla wszystkich kibiców skoków narciarskich. Dziś swoje 27 urodziny obchodzi Kamil Stoch. Zatem życzymy naszemu Mistrzowi następnych sukcesów, najlepszych nart, kombinezonów i kasków świata, szczęścia w małżeństwie, radzenia sobie z presją tak jak dotąd i rzecz jasna szczęścia ze skoków! Poniżej kompilacja paru z najlepszych chwil kojarzących się zapewne każdemu z Kamilem.

 




Atletico - from heroes to zero! Szczęśliwa "10" Realu - po finale Ligi Mistrzów.



real madrid atletico madrid 600x337 Predictions and Betting Advice for Real Madrid vs Atletico Madrid Champions League Final

Lizbona zaświeciła się wczoraj na biało. Królewscy - Real Madryt - potwierdzili rangę swojej gry. Zachowali więcej sił, zimnej krwi i determinacji zwyciężając po raz 10 w historii w finale Ligi Mistrzów. Ich przeciwnikom z tego samego miasta - Atletico - zabrakło tchu i może trochę szczęścia. Prowadzili do 93 minuty, lecz potem zaczęło się tworzyć prawdziwe piekło. O szczegółach spotkania w skrócie opowiem poniżej!

Niezapomniany wieczór



 Gareth Bale has a great chance to score the first goal of the game for Real Madrid but puts his shot wide


 Real Madrid team line-up before kick offZapewne wielu się ze mną nie zgodzi, ale według mnie to nie był największy z finałów Ligi Mistrzów. Szczerze powiedziawszy, praktycznie wszystkie z finałów jakie dotychczas zobaczyłem były od tego o wiele lepsze. To nie oznacza jednak, że ten mecz był kiepski. Bez żartów! Trzymał do końca w napięciu, jego dramaturgia, echa po i przedspotkaniowe były niezwykłe. Wszystko to zmieszało się w jeden kapitalny wieczór, spędzony przez jednych w fotelu, innych na Estadio De Luz, jeszcze innych w pubach, u przyjaciół czy przy radiu. Jedno jest pewne : finał tegorocznej Ligi Mistrzów zjednoczył fanów piłki nożnej z praktycznie całego świata, a już na pewno z całej Europy! I to właśnie pod tym względem należy stwierdzić, że był bardzo udany. 

Najważniejsze 10 minut

 Gareth Bale heads Real Madrid into a 2-1 lead after reacting quickest once Angel Di Maria's shot was saved
Z  całego spotkania kibice zarówno jednych, jak i drugich pamiętać będą ostatnie 10 minut dogrywki. Mimo wspaniałych akcji, wejść oraz dwóch bramek w regulaminowym czasie gry to rozstrzygnięcie tego meczu zostanie najbardziej zapamiętane. Czy najlepiej? Z pewnością - ale tylko dla fanów Realu.
                                                                      

 Cristiano Ronaldo scores from the penalty spot, after he was brought down by Gabi, to make it 4-1 to Real MadridBył to pokaz potęgi ich zespołu. W 110 minucie piłka wymyka się spod kontroli piłkarzom Atleti.
Przejmuje ją Di Maria, rozbija obronę przeciwnika i uderza na bramkę. Broni Courtois, ale z dobitką głową śpieszy już Gareth Bale. Piłka wpada do siatki, szaleństwo na trybunach. Biała część Madrytu wie, że otworzyła się szansa. Przez 7 minut Real jednocześnie się broni i próbuje pokazać Atletico, że tu już droga się zamknęła. Ostatecznie rozrysowuje im to Marcelo. Obrońca 'Galaktycznych' przedziera się na wolne pole i uderza tak sprytnie, że nawet golkiper rywali jest bezradny, popełniając błąd, który ostatecznie wywołuje euforię i pewność, że to już koniec walki. Ale to jeszcze nie wszystko. W 120 minucie następuje ostateczne upokorzenie i dobicie Atletico. Rzut karny. Wykonawcą, jak i poszkodowanym jest rzecz jasna Cristiano Ronaldo, który dopełnia formalności. Atleti zostaje tylko wznowienie gry i usłyszenie gwizdka sędziego. Ten dźwięk kończy ich marzenia o podbiciu piłkarskiej Europy. Na razie zadowolić muszą się Hiszpanią.
Prawdziwi mistrzowie

 Iker Casillas lifts the Champions League trophy as Real Madrid win the competition for the 10th time
A po 120 minutach walki nastąpiła mistrzowska radość. Taka jaką każdy klub wyobraża sobie po zdobyciu tak ważnego trofeum. Potem otrzymanie pucharu, wspólne świętowanie z kibicami. Tak to wszystko wygląda. Real szczęśliwy na każdym kroku. Tak wyglądają prawdziwi mistrzowie. Przyznam szczerze, że przed  sezonem uważałem, że ani Gareth Bale, ani trener Carlo Ancelotti nic dobrego 'Królewskim' nie dadzą. A tu niespodzianka : sezon w zasadzie w porządku. Zdobycie Copa Del Rey po Gran Derbi, Ligi Mistrzów. Pomimo słabej dyspozycji (co by nie mówić) w La Liga udało się im jednak wydobyć z sezonu co mogli. Za to należą im się wielkie brawa.
Niesprawiedliwie skarceni

Real Madryt wygrał Ligę Mistrzów!

 W świecie piłkarskim najwięcej mówimy teraz o zwycięzcy - Realu. Czy nie warto jednak pochwalić także graczy Atletico? W gruncie rzeczy zagrali bardzo dobre spotkanie, strzelili gola, który do 93 minuty wydawał się dla większości kibiców być golem na wagę tytułu. Los chciał inaczej, ale z pewnością wiele z ich zagrań, strzałów czy walk z przeciwnikami było bardzo dobrych, dających nam wspaniałe widowisko. Według mnie brakowało i m zdecydowanie Diego Costy czy Ardy Turana. Gdyby, którychś z nich grał do końca tego spotkania (Costa zszedł w 9 minucie, Turan oglądał mecz z trybun) to Atletico miałoby o wiele większe szanse. Swoją postawą imponowali mi przede wszystkim Diego Godin oraz Felipe Luis. Obaj potwierdzili, że bez nich ich klub mógłby nie podjąć tej trudnej i ryzykownej walki. Zatem podobnie jak dla Realu, tak dla Atleti - oklaski.
 Champions League final opening ceremony

 
Real z pucharem!
 Real z pucharem!
 Diego Godin scores for Atletico Madrid to put them one nil up after Iker Casillas makes a bad decision to come for the ball

Real z pucharem!
  Gareth Bale celebrates after giving Real Madrid lead for the first time in the second half of injury time

Champions



Atletico vs real madrid live stream

środa, 21 maja 2014

CZAS NA BRAZYLIĘ : Maracanã - symbol brazylijskiej piłki.


Pierwszym z cyklu "Stadionów" będzie rzecz jasna najbardziej znany i być może najważniejszy brazylijski stadion. Chodzi oczywiście o legendarną Maracanę. Poza omówieniem obiektu znajdziecie w tym poście także parę ciekawostek na jego temat. Zapraszam poniżej!

Największy 


 Oficjalna nazwa stadionu to Estádio Jornalista Mário Filho. Obiekt powstał specjalnie na finały mundialu rozgrywanego w Brazylii w 1950 roku. Samą budowę rozpoczęto dwa lata wcześniej, a zakończono dopiero w 1965 roku. Tak późne otwarcie nie oznaczało jednak braku zgody na rozgrywanie meczów. Wręcz przeciwnie, arenę otwarto 16 czerwca meczem pomiędzy drużynami Sao Paulo i Rio De Janeiro, zakończonego zwycięstwem gości 3:1. Pojemność stadionu wtedy liczona byłą na około 155 tysięcy miejsc 
( z czego 95 tys. zadaszonych). 
  Później rozegrano tu wspomniany mundial 1950. Reprezentacja gospodarzy doszła aż do finału, w którym pokonała Urugwaj przy rekordowej liczbie widzów - mecz obejrzało wtedy 199 854 widzów! Po mistrzostwach na Marcanie nie odbywał się już żaden większy turniej piłkarski. Grały tu oczywiście różne drużyny ligowe, były także mecze okolicznościowe. Sporą sławę dały temu miejscu także ogromne koncerty, m.in. The Rolling Stones, Paula McCartneya, a także INXS, Prince'a czy Guns 'N' Roses podczas festiwalu 'Rock In Rio' z  1991 roku. Ciekawostką jest, że przed koncertem Madonny na Maracanie przygotowanych zostało 250 tysięcy wejściówek, podczas gdy zwyczajna pula biletów na występy z tamtej trasy wynosiła aż o 100 tysięcy mniej!


Nazwa 


 Bardzo ciekawe pochodzenie ma nazwa MARACANA. Otóż, nazwano tak ten stadion dzięki przepływającej obok niego rzece o tej samej nazwie. Sama rzeka swą nazwę zawdzięcza pewnemu gatunkowi papugi - Ara maracana (Primolius maracana, Ara maracana). Z czasem niedaleko obiektu powstałą także dzielnica miasta o takiej nazwie.



Maracana - nie tylko stadion

     

Zwiedzając teren wokół Maracany warto pamiętać, że znajduje się tam nie tylko miejsce kultu kibiców z całego świata. Mamy tam także innych zapewne nieco mniej interesujących, ale pewnie także wartych zobaczenia obiektów. Choćby Muzeum Futbolu. To miejsce to raj dla kochających brazylijski futbol. Bo to głównie z tym krajem związane są przechowywane tam pamiątki. Praktycznie każdy przedmiot znajdujący się w tym budynku ma podpis sławnego piłkarza pochodzącego z Brazylii. A rodzajów przedmiotów jest dość sporo : piłki, buty, koszulki... Na wzór tej hollywoodzkiej Maracana posiada także własną Aleję Gwiazd. Swoje stopy odcisnęły tam rzecz jasna, nie gwiazdy filmy, a brazylijskiej piłki. Znajdziemy tam między innymi gwiazdę Pelego, Zico czy Ronaldo. Ale to nie wszystko! Wejścia do stadionu strzeże statua Belliniego - zmarłego niedawno byłego kapitana reprezentacji Brazylii, z którą na mundialu w 1958 i 1962 zdobył mistrzostwo. 



Co na mundialu?



Na Maracanie podczas nadchodzącego mundialu odbędzie się 7 spotkań turniejowych. Najpierw zobaczymy 4 starcia grupowe : Hiszpania - Chile, Ekwador - Francja, Argentyna - Bośnia i Hercegowina oraz Belgia - Rosja. Następnie odbędzie się tu po jednym meczu 1\8 i 1\4 finału. 13 lipca rozegrane zostanie najważniejsze spotkanie - finałowe. 


   

   

niedziela, 18 maja 2014

Bayern z Dubletem, Arsenal z przerwaną klątwą - Podsumowanie Pucharów Niemiec oraz Anglii

Za nami 2 z 3 ostatnich Pucharów w "wielkich ligach". Tydzień przed finałem Ligi Mistrzów krajowe Puchary zdobyli gracze Arsenalu, z Szczęsnym i Fabiańskim na pokładzie, oraz Bayernu.

Puchar Anglii
Londyńczycy przyjechali na Wembley z nadzieją na przełamanie lat posuchy. Prawie 9 lat zespół z Emirates Stadium czekał na kolejne trofeum i w końcu udało im się, choć nie było łatwo. Mecz, który miał być formalnością dla Kanonierów, mógł zakończyć się zawałem dla nie których kibiców. Przeciwnikiem Arsenalu był zespół Hull, który nigdy nie był na podium Ligi Angielskiej, a ten finał był ich największym osiągnięciem w historii, a jak to w piłce bywa, w takich meczach mylą się najlepsi no i tym razem nie było inaczej. W 8' Łukasz Fabiański, musiał wyciągać piłkę z siatki, po raz drugi!Hull grało już na czas i się nie śpieszyła, za to Arsenal musiał atakować i to się stało. Po 15' Arsenal za sprawą Santi Cazorli złapał kontakt. Hiszpan fantastycznie uderzył z wolnego, można rzec "Ala Pirlo" :D. Do przerwy już nic się nie zmieniło. W drugiej połowie gra wyglądała zupełnie tak samo. Arsenal grał atak pozycyjny, a Hull jechało z kontry. Tygrysy miały dużo dogodnych sytuacji, ale brakowało im szybkości. Zaś Arsenal cały czas próbował, ale nie udawało im się, choć sędzia nie zauważył 3 ewidentnych fauli we własnym polu karnym zespołu Hull. Nie dał im ewidentnych karnych, dał nie istniejący rożny po którym piłkę do siatki pakuje Laurent Kościelny. Przy strzelonej bramce Francuz ucierpiał po interwencji bramkarza Tygrysów, ale na szczęście nic poważnego się nie stało. Bramki już nie padły i sędzia zarządził dogrywkę. Kibice Hull byli załamani, czuli że to może się źle skończyć... i skończyło. W 4' drugiej części dogrywki Kanonierzy zrobili sobie w polu karnym tiki-takę. Ostatecznie piłka trafia do Aarona Ramseya, a Walijczyk się nie myli i posyła piłkę obok słupka. Tygrysy nie zdążyły odpowiedzieć i Arsenal zdobył swój pierwszy tytuł od 9 lat.


Puchar Niemiec
Ten mecz był wielką niewiadomą. Bawarczycy ostatnio nie grali tak jak nas do tego przyzwyczaili, a na dodatek w meczu nie mogli wystąpić Thiago, Davida Alaba, Bastian Schweinsteiger oraz Mario Mandzukic. Ten ostatni nie został zabrany przez Hiszpana do Berlina, zaś pozostała trójka leczy kontuzje, zaś w Dortmundzie wszystko dobrze grało, a w dodatku skład był już poukładany, a na murawie widać było, że to Borussia dominuje, a nie Bayern, choć swoje przebłyski miał Robben, to nie wystarczył, u jednych i u drugich doskonale funkcjonowała obrona i Sokratis z Hummelsem i Javi Martinez z Dante i Boatengiem. Jednak więcej pracy mieli ci drudzy, bo to BVB cały czas nacierało i nie dawało oddechu Mistrzom Niemiec. Na domiar złego w pierwszej połowię murawę musiał opuścić Philip Lahm, który miał problemy z nogą. W drugiej połowie obraz nie uległ zmianie i to wciąż Dortumnd nacierał. Po jednym z ataków piłka wyszła na rzut rożny. Piłka spadła na głowę Roberta, który posłał ją na nogę Hummelsa, a ten oddał strzał na bramkę. Piłkę z bramki wybił Dante. Zawodnicy Borussii wpadli w euforię, jednak sędzia kazał grać dalej. Bramki nie uznał, uważał, że piłka nie przeszła całym obwodem linii bramkowej. Klopp wpadł w szał, ale gra toczyła się dalej. Bramki nie padły i o tym do kogo pójdzie Puchar zadecydować musiała dogrywka. W pierwszej części dogrywki nic znaczącego się nie działo, a nie chwila. Po jednej z interwencji za polem karnym Neuer wybił piłkę na aut, po czym szybko chciał wrócić do bramki i pośliznął się. Wydawało się, że wybił sobie bark, a rezerwowy bramkarz Lukas Reader zaczął się rozgrzewać, jednak do zmiany nie doszło. Przez 105' żadna bramka nie padła. Choć przez przez 3 części spotkania dominowała Borussia to druga część dogrywki należała już do Bayernu. 2' po gwizdku Bayern poprowadził zabójczy atak, w którym główne role odgrywali Ribery i Robben. Francuz otrzymał długie podanie pokiwał się trochę z Piszczkiem i wyłożył piłkę Robbenowi, a ten strzelił prosto w bramkarza. Weidenfeller szybko zaczął, podał piłkę Schmelzer, ten za mocno wypuścił piłkę przejął Boateng i doskonale dośrodkował piłka trafiła do Robbena, a ten z pierwszej piłki pokonał bramkarza BVB puszczając mu przy okazji rybę. Borussia ruszyła szybko do ataku jednak nic im już nie szło. Jedyną groźną sytuację mieli po strzale Reusa, ale piłkę nad bramką wybił Boateng. Gdy wszystko mogło się jeszcze wydarzyć w 120' przy linii bocznej piłkę odebrał Rafhinia, podał do Robbena, ten do Pizzaro, a Peruwiańczyk wypuścił Mullera. Niemiec wygrał pojedynek biegowy z Marcelem Schmelzeram, minął Weidenfellera i skierował piłkę do pustej bramki. Wiadome było, że Bayern zdobył już ten Puchar. Po meczu Klopp był wściekły na decyzję sędziego, że nie uznał bramki strzelonej w drugiej połowie, ale nic już to nie zmieniło.

Bayern z Mistrzostwem i Pucharem Niemiec, BVB z Super Pucharem. Bezpośrednie starcie tych dwóch drużyn zakończyły się remisem(4 mecze; 2 zwycięstwa FCB i BVB, 7 bramek strzelonych i wpuszczonych przez FCB i BVB)

Fantastyczny Debiut Antigi - Wygrana w kwalifikacjach do ME 2015 (Polska)


Przed naszymi siatkarzami pierwszy sprawdzian przed Mistrzostwami Świata, która we Wrześniu rozgrywane będą w Polskich Halach. Polacy przez trzy dni rozegrają 3 mecze we Wrocławiu. Tydzień później jedziemy do Słowenii na kolejne trzy mecze.

Polska vs Łotwa (3:0)
Pierwszy poważny mecz pod wodzą Stephana Antigi Orły zagrały fantastycznie w 3 setach pokonali reprezentację Łotwy (25:15; 25:23; 25:16). W Polskich koszulkach zagrali Piotr Nowakowski, Bartosz Kurek, Mariusz Wlazły, Fabian Drzazga, Michał Kubiak, Paweł Zatorski (L), Paweł Zagumny, Grzegorz Bociek oraz Michał Winiarski (C). W pierwszym i trzecim secie Polacy roznieśli przeciwników, zaś drugi był wyrównany, a Polacy długo przegrywali, ale w końcówce wzięli się w garść i ograli Łotwian. Fantastycznie funkcjonowała zagrywka, zwłaszcza Kurka, Wlazłego oraz Drzyzgi. Pierwsze 3 pkt zdobyte, przed nami jeszcze 5 meczów i przydałoby się wygrać jeszcze 3 bez straty seta i będziemy pewni wyjazdu na Mistrzostwa.

Polska vs Macedonia (3:0)
Polacy rozegrali kolejny mecz w ramach eliminacji do ME w 2015, tym razem naszym przeciwnikiem była Macedonia. Niektórzy uważają ją za siatkarski odpowiednika San Marino, jednak tak nie jest, choć tak nie jest to i tak Polacy bez problemów wygrali w 3 setach (25:13, 25:15, 25:15). W tym meczu na parkiet wybiegli Mariusz Wlazły, Bartosz Kurek, Piotr Nowakowski, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Karol Kłos, Paweł Zatorski (L), Michał Ruciak, Michał Winiarski (C), Grzegorz Bociek, Paweł Zagumny oraz Marcin Możdżonek. Po raz kolejny Polacy zdominowali przeciwników swoimi zagrywkami. Macedończycy byli bez radni, nie dali nawet postawić się Biało Czerwonym, jak to zrobili Łotysze w 2 secie, ale to już nie nasza sprawa. 6 pkt, 2 przewagi nad Słowenią oraz 4 mecze. Mistrzostwa Europy są bardzo blisko.

Polska vs Słowenia (3:1)
Słoweńcy w odróżnieniu od Macedończyków i Łotyszów postawili wysoko poprzeczkę, ale wystarczyło im to jedynie na jeden set (25:15; 26:24; 23:25; 25:20). Pierwszy set od pierwszej przerwy technicznej to była dominacja Polaków, później nie było już tak pięknie. W drugim secie praktycznie cały czas prowadzili Słoweńcy, jednak pod koniec Polacy wzięli się w garść i wygrali na przewagi, choć sędzia podarował nam punkt setowy. Trzeci set rozpoczął się podobnie jak drugi od dominacji Słowaków, która trwała do drugiej przerwy technicznej. Potem na chwilę grę kontrolowali Polacy, aby na koniec stracić 3 pkt pod rząd i stracić pierwszego seta. Początek 4 seta był wyrównany, aż do 1 przerwy technicznej. Wtedy Polacy zaczęli odskakiwać, a nasi przeciwnicy już ich nie dogonili i Polacy zdobyli po raz 3 komplet punktów. Obecnie mamy nad Słoweńcami 5 pkt przewagi i jeżeli wygramy pierwszy mecz w Słowenii, a gospodarze zgubią punkty to jedziemy na Euro.

Podsumowanie
No cóż niby Orły Antigi wygrały 3 mecze tracąc 1 set, ale nie oszukujmy się, rywale nie byli z najwyższej półki, piłkarze i tak by wszystko przegrali. Na razie nie ma co oceniać pracy Francuza, na ocenę przyjdzie czas, gdy po przeciwnej stronie siatki staną siatkarze pokroju Rosjan czy Brazylijczyków. Ale co mamy robić, należy się cieszyć z tych zwycięstw oraz z tego, że kolejny raz na siatkarskich boiskach Euro zobaczymy nasze Orły. Teraz należy czekać na Ligę Światową oraz Mistrzostwa Świata i zobaczymy czy tam Antiga również odniesie sukces.

sobota, 17 maja 2014

Barca vs. Atletico - mecz, który wyjaśni nam wszystko. 17 o 18 decydujące starcie w La Liga.


 

Po zeszłotygodniowych starciach 37 kolejki Primera Division jednego możemy być pewni - wszystko rozstrzygnie się już DZIŚ w barcelońskiej świątyni futbolu - Camp Nou. Zmierzą się tam o 18 kluby zajmujące w tym momencie dwa miejsca na czele hiszpańskiej ekstraklasy. Miejscowa FC Barcelona zagra z madryckim Atletico. Ten mecz śmiało możemy nazywać Finałem Mistrzostw Hiszpanii. Zwycięzca zbiera wszystko, a przede wszystkim trofeum za triumf w La Liga w sezonie 2013\14. Zanim jednak przejdziemy do tego meczu to warto przyjrzeć się co działo się wcześniej pomiędzy tymi klubami oraz, co może się stać dziś. Zapraszam serdecznie!


Ostatnie 5 meczów pomiędzy Barcą i Atletico :

09.04.14 Liga Mistrzów   Atl. Madrid - Barcelona 1 : 0
01.04.14 Liga Mistrzów   Barcelona - Atl. Madrid 1 : 1
11.01.14 Primera Division Atl. Madrid - Barcelona 0 : 0
28.08.13 Superpuchar   Barcelona - Atl. Madrid 0 : 0
21.08.13 Superpuchar   Atl. Madrid - Barcelona 1 : 1


Ostatnie 5 meczów każdej z drużyn :


Barcelona : 


11.05.14 Primera Division Elche - Barcelona              0 : 0
03.05.14 PD                         Barcelona - Getafe            2 : 2
27.04.14 PD                         Villarreal - Barcelona        2 : 3
20.04.14 PD                         Barcelona - Ath. Bilbao 2 : 1
16.04.14 Copa Del Rey         Barcelona - Real Madrid 1 : 2


Atletico : 


11.05.14 Primera Division  Atl. Madrid - Malaga 1 : 1
04.05.14 PD                     Levante - Atl. Madrid 2 : 0
30.04.14 Liga Mistrzów    Chelsea - Atl. Madrid 1 : 3
27.04.14 PD                     Valencia - Atl. Madrid 0 : 1
22.04.14 LM                     Atl. Madrid - Chelsea 0 : 0



SCENARIUSZE : 

Aktualna tabela La Liga :

1. Atletico3776-2589
2. Barcelona3799-3286
3. Real Madryt37101-3784
4. Athletic3766-3969
5. Sevilla3766-5160


W przypadku zwycięstwa lub remisu Atletico będzie mistrzem Hiszpanii.



W przypadku wygranej Barcelony zostaną zdobywcami La Liga.




MECZ już ZA CHWILĘ! ŻYCZYMY UDANEGO WIDOWISKA!