Brazylia - Chorwacja, czyli o tym jak faworyci zaczęli się wahać
Cóż, początek spotkania może jeszcze nikogo nie zdziwił, ale gol Marcelo - a jakże! Ze względu na to, że nie był to gol zwykły, a ... samobójczy. Sama sytuacja wywołała u większości kibiców rozśmieszenie, chociaż u Chorwatów to bardziej radość z prowadzenia. Oczywiście wykluczając z grupy radosnych kibiców Canarinhos. Oni zajęli się zastanawianiem nad tym, co będzie dalej. Odpowiedź na to pytanie przyszła w 29 minucie. To wtedy wynik w swoje ręce wzięła "dobra dusza gospodarzy". Gola strzela Neymar, w piękny, techniczny sposób. To podnosi Brazylijczyków na duchu. Grają pewniej, stabilniej i dokładniej. Końcówka jest co prawda dość równa i zacięta, ale zarys pierwszej połowy, to i tak bardziej przewaga Brazylii. Początek gry w drugiej części spotkania przyniósł do tego piłkarskiego święta troszkę nudy. Ale zostaliśmy obudzeni kontrowersją - sędzia podyktował karnego w sytuacji, w której praktycznie na pewno 'jedenastki' być nie powinno. Napastnik brazylijski Fred sam przewrócił się, będąc blisko zawodnika Chorwacji. Ten trzymał rękę blisko jego ramienia, być może niepotrzebnie, ale na pewno przepisowo. Sam nie miałem nic przeciwko temu karnemu we wczorajszej relacji, ale to raczej wynik nieuwagi. Po obejrzeniu paru powtórek zrozumiałem, że podstaw do podyktowania karnego sędzia z Japonii nie miał żadnych. Neymar swoją drugą szansę wykorzystał, choć z problemami bo Pletikosa miał już piłkę strzeloną na rękawicach. Ostatecznie wpadła ona do siatki, dając Canarinhos upragnione prowadzenie. Potem swoje szanse miała także Chorwacja, ale nie przyniosły one już zmiany wyniku na bardziej korzystny dla Europejczyków. Uległ za to zmianie w sposób korzystny dla Brazylii - 3 bramkę kończącą jakiekolwiek dyskusje, co do wyniku zdobywa Oscar. Strzałem dziwnym, jak na treningu zawodnik Chelsea zapewnił swojej reprezentacji to, na co czekali kibice, dziennikarze, krytycy czy sami zawodnicy. Historyczne zwycięstwo w meczu otwarcia ich własnego turnieju.
Jeśli chodzi o sam styl w jakim prezentowały się oba zespoły to trzeba wspomnieć o dość specyficznej, ale jakże skutecznej taktyce obronnej Chorwacji. Dali graczom Canarinhos pograć, ale trzymali ich na dystans, nie pozwalali na wiele. Sporadyczne strzały, piękne akcje, zwody - w to opiewało to wspaniałe widowisko. Wiadomo, że mogłoby to się wszystko zupełnie inaczej gdyby karnego dla Brazylijczyków nie podyktowano, ale gospodarze MŚ przeważali i myślę, że tak czy tak doszliby w końcu do prowadzenia w tym spotkaniu. Najwyraźniej los tak chciał... Ale jedno po tym spotkaniu jest pewne : Brazylijczycy muszą uważać w następnych meczach.
Meksyk - Kamerun. Jak sędzia prawie pokonał futbol i Meksykan
Potworna ulewa przywitała piłkarzy Meksyku oraz Kamerunu w Natal. Dało się grać, więc trzeba było się skupić zamiast na mokrej murawie, to na tym, co na niej się działo. A działo się sporo. Najpierw w miarę równa gra, parę sytuacji z obu stron, ale trzeba dojść do jakiegoś pierwszego punktu kulminacyjnego. W 10 minucie doskonałe zagranie dostaje dos Santos i umieszcza piłkę w siatce. Już zaczyna się cieszyć, gdy zauważa uniesioną chorągiewkę u arbitra liniowego. Według niego był spalony. Po obejrzeniu powtórki absolutnie nie mogę się z nim zgodzić. Meksyk powinien prowadzić 1:0. Potem mamy 2 sytuacje Kamerunu, z czego jedną po której także padł gol ze spalonego, tym razem jednak nieuznanego bardzo słusznie. W drugiej było spore zamieszanie, wydawało się że może piłka nawet w jakiś przypadkowy sposób znajdzie drogę do bramki, ale ta została wybita. Po pół godzinie dostajemy drugi punkt kulminacyjny - drugi nieuznany gol Meksykan. Ponownie piłkę do bramki skierował dos Santos, a wszystko odbyło się po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Piłkę odbił jeden z Kameruńczyków, ale w tym czasie Meksykanin dos Santos był z nim ustawiony na równi, zatem gol jak najbardziej powinien być uznany. Powinno być 2:0. Do końca 1 połowy mimo dobrej gry wynik nie uległ zmianie. W zasadzie utrzymywał się do 61 minuty, kiedy to swoją przewagę potwierdzili Meksykanie. Najpierw strzał oddaje (już kolejny raz) dos Santos, lecz jego uderzenie Itandje jeszcze broni. Dobitki Peralty już jednak wybronić nie miał prawa. Powinno być 3:0. Jest 1:0. Futbol mocno obity przez sędziego, dzięki zawziętości graczy z Ameryki Północnej mógł odżyć. Wynik się nie zmienił, sprawiedliwość wygrała. Pytanie tylko czy mundial po raz drugi już nie stracił na jakości? Nie wspomniałem o wielu kartkach, które powinny wpaść na konto graczy Kamerunu, a sędzia odpuszczał im faule. Bo chyba nie warto mówić o rzeczach, które na tych MŚ nie są kolorowe i piękne...
Meksyk zaskoczył wszystkich włącznie z meczowymi rywalami świeżością oraz dynamizmem swojej gry. Mogło się to podobać. Rozgrywanie akcji przez całe boisko, dokładne i piękne podania, a w końcu spora skuteczność strzałów. Kamerun miał w tym spotkaniu znacznie mniej do powiedzenia, ale walczył tworząc sobie bardzo dobre sytuacje. Wydaje mi się, że tym spotkaniem jego emocjami i energią udzielającą się każdemu z oglądających przebili mecz otwarcia. Brawo za fantastyczne widowisko!
Podsumowanie :
Najlepsza drużyna kolejki w grupie A : Meksyk
Najlepszy zawodnik : Giovanni dos Santos (Meksyk)
Najpiękniejszy gol : Neymar na 1-1 w meczu Brazylia-Chorwacja
Aktualna sytuacja :
1. Brazylia, 3 punkty, bramki 3-1
2. Meksyk, 3 punkty, bramki 1-0
3. Kamerun, 0 punktów, bramki 0-1
4. Chorwacja, 0 punktów, bramki 1-3
Następne mecze :
17 czerwca 2014 (wtorek) - Fortaleza - g. 21:00 - Brazylia vs. Meksyk
19 czerwca 2014 (czwartek) - Manaus - g. 0:00 - Kamerun vs. Chorwacja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz