czwartek, 12 czerwca 2014

CZAS NA BRAZYLIĘ : Moje Mundiale.

     

Cóż, do mundialu już mniej niż niecałe 3 godziny . Ja tymczasem zamierzam Was zabrać na moment w przeszłość. Nie tak odległą, bo miałem okazję obejrzeć MŚ, jak dotąd tylko 2 razy, ale to były 2 okresy czasy, które zapamiętam na bardzo długo. Zatem, podzielę się tymi wspomnieniami wraz z Wami, ale nie będę już przynudzał historią wszystkich mundialów w historii, bo i tak ich dobrze nie opiszę.


MŚ w Niemczech - 2006



Pierwsza i jedyna moja szansa jak na razie zobaczenia polskiej reprezentacji na imprezie rangi Mistrzostw Świata. Oby nie ostatnia! Zakończona praktycznie całkowitą klęską... Porażka na całej linii. Bardzo na nich liczyłem, nie ukrywam. Ale to jak się zaprezentowali, to było kompletne rozczarowanie. Na początku beznadziejny mecz z Ekwadorem, przegrany 0:2 i nie dający żadnych nadziei na awans. Obawialiśmy się ich, ale byli zdecydowanie do pokonania! To była grupa, którą Polacy powinni wraz z Niemcami przejść. Po meczu z Ekwadorem sytuacja stała się jednak praktycznie nie do opanowania. Mecz z Niemcami był tym 'o przetrwanie'. Niestety mimo świetnych 90 minut, gracze naszych zachodnich sąsiadów strzelili nam gola tuż pod koniec meczu. Wtedy, nadzieje na awans się rozwiały. Mimo "dobrego" wyniku z Kostaryką odpadliśmy z turnieju. Dobrze go nie zapamiętaliśmy i nadal dobrze go nie pamiętamy. Nic dziwnego... Przyznam szczerze, że wiele więcej aż do finału nie pamiętam. Jakieś urywki z meczu o 3 miejsce - Portugalia vs. Niemcy. Spory wynik, dobry mecz. Ale i tak o wiele więcej pamiętam z WIELKIEGO finału. Francja zagrała z Włochami i chyba na zawsze zapamiętam emocje z regulaminowego czasu gry, później jeden z najbardziej wartościowych widoków w mojej karierze kibica - czerwona kartka Zinedina Zidane'a, a później szczęście Włochów i wreszcie oficjalne podniesienie trofeum dla zwycięzców. Cóż, fenomenalny turniej, ale tutaj atmosfery takiej jak 4 lata potem jeszcze nie było.

  




MŚ w RPA - 2010
 


Cóż, nie obejrzałem wszystkich meczów imprezy, ale najważniejsze obrazki wciąż mam w głowie. Na pewno mecz otwarcia zakończony remisem 1-1 po dwóch dość ładnych bramkach. Ale tam emocji w porównaniu do kilku innych spotkań tego turnieju było dość mało. W pamięci zakodował mi się choćby mecz Anglia - USA, gdzie Anglicy pokazali się ze strony, jakiej wielu się obawiało. Po prostu w niektórych momentach byli o wiele gorsi od rywali. Była to, przyznam szczerze, nawet dla mnie spora niespodzianka. Pamiętam też pogrom Niemców gdy pokonali Australijczyków aż 4:0, a jedną z bramek strzelił Cacau, (dość nieznany wtedy) co dla wielu osób było sporym zaskoczeniem. W najciekawsze mecze i emocje opiewała jednak faza pucharowa. Z niej pamiętam także wiele spotkań. Ale mam poza finałem takie najważniejsze pięć. Pierwsze to Ghana vs. Urugwaj, w którym to Luis Suarez wykonał symboliczną obronę ręką, nie doprowadzając do zdobycia zwycięskiej bramki przez Ghanę. To zagranie przeszło już do historii, ponieważ wywołanego przez nie rzutu karnego Asamoah nie trafił. A dokładniej i żeby było śmieszniej : trafił piłką w poprzeczkę. Cała sytuacja uratowała Urugwaj, który po serii rzutów karnych ostatecznie awansował dalej. Ale w półfinale poległ z Holandią. Z resztą jest to kolejne z tej ciekawej "piątki". Wynik 3-2, mnóstwo emocji. Cóż, było co oglądać. Wcześniej nie wspomniałem jeszcze o ćwierćfinale, który szanse na mistrzostwo zabrał Anglikom. A dokładniej te szanse zabrał im sędzia. Wiele rzeczy mogłoby się potoczyć inaczej, gdyby gol Lamparda z 38 minuty spotkania został uznany.
 Byłoby 2-2 i emocje dalej. A tak Niemcy poczuli się pewniej i wygrali 4-1. No cóż, może będą mieli szansę odgryźć się w Brazylii... Następnym, 4 już meczem jest drugi z półfinałów : Hiszpania kontra Niemcy. Z tego spotkania zapamiętałem jedną, jedyną rzecz. Ale za to jak ważną. Chodzi mi tu o gol Puyola zdobyty główką. Ta złota głowa zostanie mi w pamięci, pewnie na bardzo długo. Pozostaje ostatni z tych 'ciekawostek' - mecz o 3 miejsce. Poza gradem goli, sporo emocji i kibicowanie Urugwajowi, aby mógł udowodnić swą fantastyczną dyspozycję na tym mundialu. Nie udało się i to ostatecznie Niemcy zdobyli najniższy stopień mundialowego podium. Z finału natomiast mam wspomnienia bardziej jako z wojny nerwów. Oba zespoły - Hiszpania i Holandia - prezentowały się w RPA doskonale i każdy zastanawiał się, który z nich ostatecznie okaże się lepszy. Cóż, widoku gola Iniesty nie miałem, ale wystarczył mi głos taty informującego komórką o ostatecznym wyniku (ja byłem w drodze powrotnej z nad morza). To wystarczyło. Obaj woleliśmy Hiszpanów, więc radość w jego głosie od razu przeszła na mnie. I tak powinny wyglądać mundialowe emocje!!! 
            



Cóż, powstały takie dość spore opisy, myślę że w pełni oddające moje emocje podczas dwóch edycji MŚ jakie miałem szanse obejrzeć. Było to coś genialnego i jestem ciekaw, czy mundial w Brazylii te wspomnienia przebije... Oczywiście takich samych mistrzowskich emocji życzę Wam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz