piątek, 20 czerwca 2014

CZAS NA BRAZYLIĘ : Od E do H - końcówka pierwszej kolejki fazy grupowej.

 Cóż, mało czasu daje mało postów. Zatem postanowiłem, że nieco skrócę wszystko co chciałem napisać o wydarzeniach z meczów grup od E do H. Nie działo się tam aż tyle, co w innych, ale nie sądzę, że ten post będzie przez to nudniejszy. Tych, którzy myślą tak samo zapraszam poniżej!

Grupa E - zwariowana końcówka od Szwajcarów oraz gradobicie od Francuzów


Grupa E uważana przeze mnie była za najnudniejszą podczas tych mistrzostw. I chyba trafiłem. Pierwszy mecz - Szwajcaria vs. Ekwador. Nie była to może uczta dla fanów futbolu, ale już końcówka była całkiem niezła. Chyba najlepszy akcent z tej grupy na razie. Gol dla Szwajcarów z 93 minuty z pewnością zostanie na długo zapamiętany. I tu już nie chodzi o piękno bramki, które może aż tak wielkie jak w paru innych przypadkach, ale przede wszystkim o dramaturgię. Trafienia z ostatnich minut spotkań zawsze dostarczają sporo wrażeń, ale z takich nieco bardziej niszowych meczów, dzięki takim golom można trafić na szczyt. I właśnie dzięki tej bramce Szwajcaria sama zgłosiła się, alby powalczyć w drugiej kolejce z Francją. I to nie o byle co! O awans z pierwszego miejsca w grupie. Nikt nie powiedział, że Francuzi, którzy mimo wygranej 3:0 z Hondurasem prezentują w Brazylii dość kiepski styl gry, muszą być najlepsi w grupie. Prawda, strzelili te trzy gole, na trzy z nich zapracował Karim Benzema (któremu ostatecznie uznano 2), ale przez większość swojego meczu nie pokazywali nic nadzwyczajnego, a nawet sprawiali wrażenie zmęczonych grą przeciwników. Zatem nic nie stoi na przeszkodzie Szwajcarom lub Ekwadorczykom, żeby mecze z nimi wygrać. Powiedziałbym, że są na to nawet dość spore szanse.

Grupa F - Stylowa Argentyna, nudy z Iranem i Nigerią




W grupie F natomiast swoją rywalizację rozpoczęła bardzo mocno 'nagłośniona' przed mundialem. Nie grali może jak wniebowzięci, ale z czasem ukształtował się naprawdę przyzwoity i warto oglądania styl gry. Gol pierwszy - samobójczy, o tym rzecz jasna nie świadczył. Ale już fantastyczna, długa akcja Messiego owszem. Ominął obrońców w niezwykłym tempie, zdążając jeszcze uderzyć piłkę tak by odbijając się od słupka trafiła do bramki. Argentyna potem pograła jeszcze sporo dobrego futbolu, znalazło się dużo ładnych podań czy zagrań, na których wymienianiu można by spędzić cały dzień. Zatem przejdę szybko do opisania drużyny z Bośni i Hercegowiny. Cóż, spisywali się równie dobrze, pokazując że nazywanie ich "czarnym koniem" tego turnieju nie jest skazane na porażkę. Jeśli wszystko pójdzie, jak do tej pory to całkiem możliwe, że to właśnie Bośnia i Hercegowina zamelduje się w 1\8 finału razem z Argentyną. O tym, dowiemy się jednak dopiero w ostatniej kolejce grupowych starć. W drugiej natomiast awans zapewnić sobie może już drużyna 'Albicelestes'. To, że tam się znajdzie jest bardzo możliwe. Wystarczy im wygrana i remis w drugim ze spotkań. A żeby nie kalkulować powinni po prostu wygrać dwa pozostałe spotkania. Pewnie zastanawiacie się czemu nie piszę o drugim meczu z tej grupy, gdzie Iran grał z Nigerią. Cóż, powiem że wynik 0-0 był tu do gry zupełnie adekwatny. Mecz słabiutki, żeby nie powiedzieć kompletnie beznadziejny i najgorszy na tych mistrzostwach. Szkoda, że nie był o północy, bo doskonale by się po nim spało...


Grupa G - Portugalia i Ghana na krawędzi



Grupa G do MŚ była uważana za zestaw najciekawszy, najważniejszy i najmocniejszy. Wszystkie naj wsadziłbym teraz jednak do grupy D. Co nie znaczy, że tu nie jest ciekawie. Po prostu mecze dotychczas tu rozegrane nie porwały mnie tak jak te spod litery D. Pokonanie Portugalii przez Niemców i to aż 4-0 zrobiło na mnie dość spore wrażenie. Piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego stali jak wryci w murawę. Jakby nie mogli uwierzyć, co się dzieje na boisku. W sumie to im się nie dziwię - byli kandydatami do tytułu, a teraz przez jeden mecz mecz stali się kandydatami, ale prędzej opuszczenia turnieju już po fazie grupowej. Dochodzą do nas wieści o tym, że kolejne występy CR7 są zagrożone, więc możliwe iż nie dostępna będzie najważniejsza broń Portugalczyków. Jeżeli nie poprawią oni także stylu gry to pożegnanie z MŚ rzeczywiście może nastąpić aż tak szybko. Cóż, następny mecz rozgrywają z groźnymi zawodnikami z USA. Oni wygrali mecz z Ghaną, po dość sporych emocjach. Najpierw najszybszy, jak dotąd gol tego mundialu strzelony przez Dempseya. Potem okres dość ciekawej gry z obu stron, by w końcówce Ghana po golu Ayew wyrównała, a 4 minuty później USA ustaliło wynik spotkania na 1-2 dzięki Johnowi Brooks Jr. Tym meczem uświadomili zapewne wielu, że są mocni i będą walczyć o awans. Ghana raczej także nie złoży broni. Być może nadarzy się im jeszcze okazja do pokazania swych najlepszych umiejętności. A Niemcy? Wydają się być niezagrożeni. Ze składem złożonym z tak klasowych i wspaniałych piłkarzy jak Muller, Gotze czy Lahm powinni bez problemu przejść dalej? Pytanie tylko co dziać się będzie za fazą grupową...

Grupa H - Belgia wg planu, Rosja głupio straciła punkty



Szczerze mówiąc to w grupie H spodziewałem się o wiele, wiele więcej emocji i ciekawych zdarzeń. Cóż, to jeszcze nie było oczywiście danie główne z tej grupy, które przed nami w drugiej kolejce zmagań, ale i tak mogłoby być tych pozytywnych wrażeń jeszcze kilka. Choćby goli. Cóż, Belgowie w dość trudnym dla nich meczu pokonali Algierię, a Rosja w jeszcze cięższym dla nich spotkaniu ledwie zremisowała z Koreą Południową. Oba mecze powinny być dla faworytów grupy zdecydowanie spokojniejsze, ale w zasadzie sami są sobie winni. Belgowie pierwsi stracili bramkę, a później mieli pościg za wynikiem. Rosja natomiast zaliczyła wpadkę - zawinił bramkarz i przegrywali w drugiej połowie. Oni zdołali jedynie zremisować. Po takich wynikach, szczególnie tym Rosjan trzeba sobie postawić pytanie : czy faworyci rzeczywiście są faworytami? Cóż, ja powiem tak : przede wszystkim wszystko wyjaśni się w spotkaniach Belgia-Rosja oraz Algieria-Korea, ale wydaje mi się, że Belgowie powinni z tej grupy jednak wyjść. Co z Rosją? Cóż, okaże się. Rywale tych drużyn naprawdę mogą być w pewnych momentach niebezpieczni. Ale czy będą przekonamy się już w trakcie następnych meczów...

środa, 18 czerwca 2014

CZAS NA BRAZYLIĘ : Kompletna sensacja i mecz dla perfekcjonistów - piłkarskie uczty w grupie D.

 Grupa D w pierwszej kolejce była wspaniała. Genialne dwa mecze, mnóstwo strzałów, okrzyków radości lub zdenerwowania. Była sensacja i mecz, który zachwycił zapewne wszystkich oglądających. Aby przejrzeć sobie wszystko co z tą grupą, jak na razie związane zapraszam poniżej!

Urugwaj vs. Kostaryka, czyli jak łatwo zaskoczyć kibica 

My tu sobie gadu-gadu : Och, jaki wspaniały ten Urugwaj, ten Suarez, ten Cavani, a jaki występ w RPA i w ogóle... A tu w jeden mecz te wszystkie 'ochy i achy' znikają. Wszystko dzięki niezastąpionej nieprzewidywalności na tym mundialu. Fantastyczna Kostaryka pokazała, że wcale nie trzeba być nie wiadomo którym zespołem w rankingu czy mieć jakieś niezwykłe gwiazdy, żeby pokazać klasę na najważniejszym turnieju. Do tego potrzebne jest przede wszystkim zgranie i potężna wiara w siebie. A ten zespół to zdecydowanie posiada. Mecz oglądało się niezwykle przyjemnie. Kto wie, może patrzyliśmy na narodziny nowego czarnego konia imprezy? Cóż, ta kwestia wyjaśni się dopiero w drugiej kolejce spotkań. Co do Urugwaju to na początku spotkania sprawiali wrażenie, jakby zmienili się w stosunku do postawy sprzed 4 lat, ale jeszcze nie tak znacząco. Po prostu ich gra wyglądała trochę 'nieswojo'. Potem stopniowo przekonywaliśmy się o tym, że oni nie będą tu żadnym faworytem. A potem przyszedł czas na dziwienie się, czemu to obrońcy dają się obejść zawodnikom Kostaryki. Na to pytanie jest pewnie sporo odpowiedzi, każda dobra, ale ja wolę już się nad tym więcej nie rozczulać i zająć drugim ze spotkań. Na koniec pisania o tym : Jeśli Urugwaj się nie podniesie, a Kostaryka w takiej formie zagra następne mecze, to w dalszej części mundialu może być jeszcze ciekawiej.

  


Anglia vs. Włochy, czyli piękno futbolu w najlepszej jakości 

 To co działo się na tym meczu, to było coś niezwykłego. To był futbol galaktyczny, ten dzięki któremu mówimy o piłce nożnej, jako o wspaniałym sporcie. Zarówno Anglicy, jak i Włosi pokazali klasę, przedstawiając widowisko od którego praktycznie nikt, mimo dość późnej pory nie był się w stanie oderwać. Ci co nie oglądali - niech żałują! Bo gole Cassano, Balotellego czy Sturridge'a cieszyły oczy w sposób niemożliwy. Nieprawdopodobny. Dawno nie cieszył mnie tak sam fakt, że obejrzałem jakiś mecz. To starcie zapisało się w historii mundialów jako bitwa bez żadnego odpuszczania, czy oszczędzania sił. Kwintesencja tak ważnego turnieju, jakim są Mistrzostwa Świata. Muszę powiedzieć, że poza golami były jeszcze 2 momenty, w których miałem ochotę krzyknąć "O cholera!". Zdecydowanie strzał Sterlinga w boczną siatkę, czyli 'bramka widmo' i uderzenie Pirlo z wolnego w poprzeczkę. Były to 2 chwile, które jeszcze bardziej upiększyły to spotkanie. Dodały mu nieco dramatyczności. Podniosły jeszcze wyżej poziom. To było naprawdę wspaniałe. 
  Cóż, Anglicy zaskoczyli mnie tym, że zdecydowanie postawili się Włochom, stwarzali zagrożenie i mimo iż przegrali to pozostawili po sobie znacznie lepsze wrażenie, niż miałem o nich przed meczem. A Włosi? Zagrali tak dobrze, jak się spodziewałem. I chwała im za to. Dzięki temu ten mecz był tak genialny, jak był. Dzięki temu pokochałem futbol jeszcze bardziej!

  


PODSUMOWANIE 

Najlepsza drużyna grupy D w pierwszej kolejce fazy grupowej : Włochy 


Najlepszy zawodnik : Joel Campbell (Kostaryka)


Najlepszy gol : Cassano na 1-0 z Anglią


Aktualna sytuacja

1.Kostaryka, 3 pkt, 3-1
2.Włochy, 3 pkt, 2-1
3.Anglia, 0 pkt, 1-2
4.Urugwaj, 0 pkt, 1-3

Następne mecze

19.06 ( czwartek ) - Urugwaj vs. Anglia - g. 21
20.06 ( piątek ) - Kostaryka vs. Włochy - g.18


niedziela, 15 czerwca 2014

CZAS NA BRAZYLIĘ : Kolumbijczycy radzą sobie pod nieobecność lidera, a w WKS-ie lider każe Japonii paść na kolana - Grupa C już po pierwszych starciach.

 Cóż jak na razie były to przyznajmy, najsłabsze mecze mundialu. Mimo strzelonych w nich 6 bramek, nie wychodziło piłkarzom stwarzanie tych meczów podobnych do poprzednich. Były po prostu nudniejsze, o niebo gorsze. Trochę szkoda, ale z tym się nic nie zrobi. Oglądamy, oceniamy i tyle... Zatem grupa C.

Kolumbia vs. Grecja, czyli o tym że bez Falcao życie też istnieje


 Na początku zapowiadało się całkiem nieźle. Co prawda pierwsza bramka pada w dość kiepski i niewidowiskowy sposób, ale i tak wydaje się, że walka obu drużyn nam to wszystko wynagrodzi. No cóż, mamy na zegarze 30 minutę, a tu emocji zbyt dużo nie ma. A jeśli już są to głównie po niecelnych strzałach, sporadycznych sprintach zawodników Kolumbii. Nie wiem czy jest sens opisywać ten mecz chronologicznie. W drugiej połowie padają dwie kolejne bramki dla Kolumbijczyków, Grecy mają ze 3 stuprocentowe i niewykorzystane okazję i tak w skrócie wygląda cały mecz. Teraz przejdę do części właściwej. 

 

 Grecja zawiodła. Nieskutecznością, bezradnością w stosunku do swoich rywali. Grali, nie mogę użyć innego słowa jak beznadziejnie. Wyglądali na cichych faworytów tej grupy. Po tym meczu, wskazania obrócą się raczej na Kolumbijczyków. Grecy tym meczem pokazali, jak wielka jest różnica w randze imprez takich jak Euro a MŚ. Tam potrafili przygotować się i wypaść bardzo dobrze, a tu jak dotąd nie zapowiada się nawet na wyjście z grupy. Ktoś powie, że jeszcze dwa mecze. Ale ktoś kto oglądał spotkanie z Kolumbią odpowie mu, że w takim stylu to mogą pomarzyć o przejściu dalej. Natomiast Kolumbia mimo iż bez błysku, to jednak pokazała, że nie wszędzie potrzebny jest Falcao i po tym meczu może optymistycznie patrzeć w przyszłość. Tam mecze nie za łatwe, ale także bez przesady z ich trudnością...


WKS vs. Japonia, czyli o tym, że życie bez Drogby nie istnieje


 To spotkanie nie zapowiadało się jakoś mega niesamowicie. Zatem pomyślałem, że zostawanie do 3 w nocy, a potem oglądanie tego meczu do 5 nie jest zbyt dobrym pomysłem. Na wieść o ciekawych sytuacjach trochę pożałowałem tego wyboru, ale gdy obejrzałem skrót spotkania w zasadzie się zawiodłem. Owszem, piękny kawałkiem futbolu są zawsze dwa gole zdobyte tak szybko, jak tu, ale mnie bardziej zaskoczyło i jednocześnie uszczęśliwiło zdobycie gola przez Japonię. Keisuke Honda uderzył piłkę tak dokładnie, że musiała wpaść do siatki. Piękny gol, a przy tym była to dla mnie niezła niespodzianka. Myślałem, że WKS da sobie radę z zawodnikami z Kraju Kwitnącej Wiśni od początku do końca spotkania. A tu nic z tego! No, ale przyszła w końcu ta nieszczęsna 62 minuta, w której wszedł na boisko Didier Drogba. To jest legenda WKS-u, człowiek, który nawet nie dotykając piłki w najważniejszych akcjach daje znaczną przewagę nad rywalem. To potwierdziło się już w 64 minucie tego spotkania, gdy gola strzelił Bony oraz w 66 przy trafieniu Gervinho. Wystarczyła JEGO obecność. Wybrzeże Kości Słoniowej odżyło i wygrało bardzo ważne spotkanie. A to wszystko tylko dzięki DROGBIE. To jest jednak gość!

  

 Ten mecz nie zachwycił. Ale przynajmniej ukazał nam kto jest lepszy. I kto będzie tu walczył o awans. Na razie wygląda na to, że będzie to WKS, a jak wiemy po poprzednim meczu prawdopodobnie także Kolumbia. 


PODSUMOWANIE

Najlepsza drużyna kolejki w grupie C : Kolumbia


Najlepszy zawodnik : Serge Aurier


Najlepsza bramka : Gutierrez na 2-0 z Grecją



Aktualna sytuacja : 

1. Kolumbia, 3 pkt, 3-0
2.WKS, 3 pkt, 2-1
3.Japonia, 0 pkt, 1-2
4.Grecja, 0 pkt, 0-3

Następne mecze : 

19 czerwca (czwartek) - g. 18:00 - Kolumbia vs. WKS

20 czerwca (piątek) - g. 0:00 - Japonia vs. Grecja

 

sobota, 14 czerwca 2014

CZAS NA BRAZYLIĘ : Hiszpanio, porqué? Koniec mitu o La Furia Roja oraz ciekawe dno w grupie B.

 Wczoraj mieliśmy okazję oglądać oba spotkania z grup A i B. Grupę A zdążyłem już opisać, czas na przyjrzenie się meczom tej drugiej, wg wielu ciekawszej grupy. Tym razem mieliśmy niespodziankę, być może kończącą pewien rozdział w historii futbolu oraz oczekiwane zwycięstwo jednego z "czarnych koni" MŚ. Zapraszam poniżej!


Holandia pokazała Hiszpanom, że wszystko ma swój koniec. Pogrom na Fonte Nova


 Zaczęło się niewinnie. Oba zespoły zapoznawały się ze sobą nawzajem i do wymiany ciosów jeszcze nie dochodziło. Ale w 25 minucie doskonałe podanie doszło do Diego Costy. Ten został nieprzepisowo zatrzymany w polu karnym, za co sędzia podyktował słuszną 'jedenastkę'. Wykorzystuje ją Xabi Alonso. Wydaje się, że ten mecz będzie jak inne. Że wszystko potoczy się jak zwykle - dobrze dla Hiszpanów. W 44 minucie wszyscy na stadionie doznają kompletnego szoku. Brylantowe zagranie Blinda dociera górą do Robina van Persiego. Ten zamiast przyjąć, uderza piłkę głową stawiając kompletnie zaskoczonego Ikera Casilliasa w sytuacji beznadziejnej. Jedno z najbardziej spektakularnych wyrównań w historii (zaryzykuję) futbolu i zapewne jedne z ładniejszych bramek tego mundialu. W takim stylu odesłali Hiszpanów do szatni gracze reprezentacji Holandii. Oni byli natchnieni, prowadziła ich chęć zemsty i zniszczenia 'La Furia Roja'. Ich rywale natomiast czuli się nieco zdezorientowani. Ktoś zabrał im prowadzenie, ich 'oczko w głowie'. Przerwa jednak nie dała przebudzenia po słabej końcówce pierwszej połowy. 8 minut po wznowieniu gry ponownie dali o sobie znać 'Oranje'. Robben, kolejny z liderów Holendrów dostaje piłkę mija obrońcę i umieszcza piłkę w siatce. Iker po raz drugi bezradny. Hiszpańska defensywa też. Arjen zrobił to co należało w tej sytuacji. Po prostu zdobył piękną bramkę, dając prowadzenie swojej drużynie.Druga z pięknych asyst Blinda - jak dla mnie odkrycie meczu. Na następne potwierdzenie dominacji Holandii także nie trzeba było długo czekać. 65 minuta i jest 3-1 po golu de Vrija. Holandia rozwija się w trakcie meczu, jakby skrzydła zyskane przy pierwszych dwóch golach dopiero się rozwijały. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. A to nie był jego koniec! To co w 72 minucie zrobił Casillias przeszło wszystko, co sobie w ogóle mogłem o tym meczu pomyśleć. Jeśli tej klasy bramkarz, jak Iker popełnia taki błąd to wiadomo, że nie jest dobrze. Że coś się kończy. Że coś przestaje istnieć. Że CZEGOŚ w futbolu już nie ma. Kolejne 8 minut później to jest już ośmieszenie. Arjen Robben pokazuje nam że tu już nie ma czego szukać. Ostatecznie uśmiercił hiszpańską dominację. La Furia Roja teraz walczy o zmartwychwstanie.

  

 Na to zanosiło się już od dawna. Hiszpanie stracili swój tytuł. 'La Furia Roja' to już przeszłość. Następne mecze mogą tylko zaprzeczyć lub potwierdzić tą tezę. A Holendrzy? 'Oranje' pokazali, że w Brazylii będą walczyć o najwyższe laury. I z tego co widać, to mają sporo szanse. Życzę im jak najwyższego stopnia awansu , bo zasługują na to już postawą w tym meczu. Ale wszystko okaże się i zależeć będzie od ich postawy w meczach kolejnych.


Chile vs. Australia, czyli jak mundial lubi zaskakiwać atrakcyjnością 

Alexis Sanchez poprowadzi ofensywę La Roja?

 Najpóźniej jak dotąd spotkanie na Mistrzostwach miało być słabym pojedynkiem na dnie grupy B. Ja patrząc sobie przedmeczowo na składy, ostatnie dokonania obu drużyn pomyślałem, a co mi tam i punktualnie o północy zasiadłem przed telewizorem. Z laptopem w razie nudy, ale muszę przyznać, że zarówno Chile, jak i Australia mnie nie zawiodła. Zagrali naprawdę ciekawe spotkanie. Aż musiałem większość wczorajszego posta o grupie A pisać w przerwie meczowej. Początkowo widać było znaczną przewagę Chilijczyków potwierdzoną golami Alexisa w 12 i Valdivii w 14 minucie. Z resztą trudno było oczekiwać czegoś innego. Chile to czarny koń tego turnieju, po sensacyjnie dobrej formie przed mundialem typowany nawet na uczestnika ćwierćfinału mundialu. Wynikiem meczu potwierdzili, że dewagacje te były słuszne. W dalszej części spotkania już takiego wspaniałego stylu gry nie dostrzegłem. Sporo błędów, między innymi ten z 35 minuty, kiedy Tom Cahill umieścił głową piłkę w siatce. Do końca spotkania pozostała wtedy już tylko 'Obrona Częstochowy' \ Kontry żeby być pewnym. W 92 minucie, dzięki precyzyjnemu strzałowi Beausejour'a zapadł wyrok. 3-1, szanse dla Chile, spora utrata ich przez Australię. 

  

Myślę, że każdy kto ten mecz oglądał powie, że było to dość ciekawe widowisko, niejednostronne i nadspodziewanie dobre. Może nie była to podróż z dna na szczyt, ale to spotkanie miało swoje momenty i byłem zadowolony, że mogłem je obejrzeć.


PODSUMOWANIE

Najlepsza drużyna kolejki w grupie B : Holandia



Najlepszy zawodnik : Daley Holland (Holandia)



Najpiękniejszy gol : Robin van Persie w meczu z Hiszpanią na 1-1



Aktualna sytuacja 

1.Holandia, 3 pkt, 5-1
2.Chile, 3 pkt, 3-1
3.Australia, 0 pkt, 1-3
4.Hiszpania, 0 pkt, 1-5

Następne mecze :

18 czerwca (środa) - g. 18:00 - Australia vs. Holandia


18 czerwca (środa) - g. 21:00 - Hiszpania vs. Chile


CZAS NA BRAZYLIĘ : Pierwsze mecze gupy A za nami - Canarinhos wypełnili zadanie, Meksyk z(a)lał Kamerun.

Jesteśmy już po 2 emocjonujących dniach oraz meczach mundialu. Oba to spotkania grupy A. Pierwszy - Brazylia vs. Chorwacja zakończył się zwycięstwem gospodarzy turnieju. Czy kontrowersyjnym? Po części tak, ale myślę, że nie dorasta do pięt, drugiemu z rozegranych meczów - Meksyk vs. Kamerun. Reprezentanci kraju z Ameryki Północnej zostali dwukrotnie niesłusznie "okradzeni" z bramek. Ale o szczegółach obu meczów dowiecie się dopiero czytając pełny post.


Brazylia - Chorwacja, czyli o tym jak faworyci zaczęli się wahać


  Cóż, początek spotkania może jeszcze nikogo nie zdziwił, ale gol Marcelo - a jakże! Ze względu na to, że nie był to gol zwykły, a ... samobójczy. Sama sytuacja wywołała u większości kibiców rozśmieszenie, chociaż u Chorwatów to bardziej radość z prowadzenia. Oczywiście wykluczając z grupy radosnych kibiców Canarinhos. Oni zajęli się zastanawianiem nad tym, co będzie dalej. Odpowiedź na to pytanie przyszła w 29 minucie. To wtedy wynik w swoje ręce wzięła "dobra dusza gospodarzy". Gola strzela Neymar, w piękny, techniczny sposób. To podnosi Brazylijczyków na duchu. Grają pewniej, stabilniej i dokładniej. Końcówka jest co prawda dość równa i zacięta, ale zarys pierwszej połowy, to i tak bardziej przewaga Brazylii. Początek gry w drugiej części spotkania przyniósł do tego piłkarskiego święta troszkę nudy. Ale zostaliśmy obudzeni kontrowersją - sędzia podyktował karnego w sytuacji, w której praktycznie na pewno 'jedenastki' być nie powinno. Napastnik brazylijski Fred sam przewrócił się, będąc blisko zawodnika Chorwacji. Ten trzymał rękę blisko jego ramienia, być może niepotrzebnie, ale na pewno przepisowo. Sam nie miałem nic przeciwko temu karnemu we wczorajszej relacji, ale to raczej wynik nieuwagi. Po obejrzeniu paru powtórek zrozumiałem, że podstaw do podyktowania karnego sędzia z Japonii nie miał żadnych. Neymar swoją drugą szansę wykorzystał, choć z problemami bo Pletikosa miał już piłkę strzeloną na rękawicach. Ostatecznie wpadła ona do siatki, dając Canarinhos upragnione prowadzenie. Potem swoje szanse miała także Chorwacja, ale nie przyniosły one już zmiany wyniku na bardziej korzystny dla Europejczyków. Uległ za to zmianie w sposób korzystny dla Brazylii - 3 bramkę kończącą jakiekolwiek dyskusje, co do wyniku zdobywa Oscar. Strzałem dziwnym, jak na treningu zawodnik Chelsea zapewnił swojej reprezentacji to, na co czekali kibice, dziennikarze, krytycy czy sami zawodnicy. Historyczne zwycięstwo w meczu otwarcia ich własnego turnieju.

 

  Jeśli chodzi o sam styl w jakim prezentowały się oba zespoły to trzeba wspomnieć o dość specyficznej, ale jakże skutecznej taktyce obronnej Chorwacji. Dali graczom Canarinhos pograć, ale trzymali ich na dystans, nie pozwalali na wiele. Sporadyczne strzały, piękne akcje, zwody - w to opiewało to wspaniałe widowisko. Wiadomo, że mogłoby to się wszystko zupełnie inaczej gdyby karnego dla Brazylijczyków nie podyktowano, ale gospodarze MŚ przeważali i myślę, że tak czy tak doszliby w końcu do prowadzenia w tym spotkaniu. Najwyraźniej los tak chciał... Ale jedno po tym spotkaniu jest pewne : Brazylijczycy muszą uważać w następnych meczach.


Meksyk - Kamerun. Jak sędzia prawie pokonał futbol i Meksykan 

 


 Potworna ulewa przywitała piłkarzy Meksyku oraz Kamerunu w Natal. Dało się grać, więc trzeba było się skupić zamiast na mokrej murawie, to na tym, co na niej się działo. A działo się sporo. Najpierw w miarę równa gra, parę sytuacji z obu stron, ale trzeba dojść do jakiegoś pierwszego punktu kulminacyjnego. W 10 minucie doskonałe zagranie dostaje dos Santos i umieszcza piłkę w siatce. Już zaczyna się cieszyć, gdy zauważa uniesioną chorągiewkę u arbitra liniowego. Według niego był spalony. Po obejrzeniu powtórki absolutnie nie mogę się z nim zgodzić. Meksyk powinien prowadzić 1:0. Potem mamy 2 sytuacje Kamerunu, z czego jedną po której także padł gol ze spalonego, tym razem jednak nieuznanego bardzo słusznie. W drugiej było spore zamieszanie, wydawało się że może piłka nawet w jakiś przypadkowy sposób znajdzie drogę do bramki, ale ta została wybita. Po pół godzinie dostajemy drugi punkt kulminacyjny - drugi nieuznany gol Meksykan. Ponownie piłkę do bramki skierował dos Santos, a wszystko odbyło się po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Piłkę odbił jeden z Kameruńczyków, ale w tym czasie Meksykanin dos Santos był z nim ustawiony na równi, zatem gol jak najbardziej powinien być uznany. Powinno być 2:0. Do końca 1 połowy mimo dobrej gry wynik nie uległ zmianie. W zasadzie utrzymywał się do 61 minuty, kiedy to swoją przewagę potwierdzili Meksykanie. Najpierw strzał oddaje (już kolejny raz) dos Santos, lecz jego uderzenie Itandje jeszcze broni. Dobitki Peralty już jednak wybronić nie miał prawa. Powinno być 3:0. Jest 1:0. Futbol mocno obity przez sędziego, dzięki zawziętości graczy z Ameryki Północnej mógł odżyć. Wynik się nie zmienił, sprawiedliwość wygrała. Pytanie tylko czy mundial po raz drugi już nie stracił na jakości? Nie wspomniałem o wielu kartkach, które powinny wpaść na konto graczy Kamerunu, a sędzia odpuszczał im faule. Bo chyba nie warto mówić o rzeczach, które na tych MŚ nie są kolorowe i piękne...

 

 

 Meksyk zaskoczył wszystkich włącznie z meczowymi rywalami świeżością oraz dynamizmem swojej gry. Mogło się to podobać. Rozgrywanie akcji przez całe boisko, dokładne i piękne podania, a w końcu spora skuteczność strzałów. Kamerun miał w tym spotkaniu znacznie mniej do powiedzenia, ale walczył tworząc sobie bardzo dobre sytuacje. Wydaje mi się, że tym spotkaniem jego emocjami i energią udzielającą się każdemu z oglądających przebili mecz otwarcia. Brawo za fantastyczne widowisko!

 Podsumowanie :

Najlepsza drużyna kolejki w grupie A : Meksyk

 


Najlepszy zawodnik : Giovanni dos Santos (Meksyk)

 


Najpiękniejszy gol : Neymar na 1-1 w meczu Brazylia-Chorwacja




Aktualna sytuacja :

1. Brazylia, 3 punkty, bramki 3-1
2. Meksyk, 3 punkty, bramki 1-0
3. Kamerun, 0 punktów, bramki 0-1
4. Chorwacja, 0 punktów, bramki 1-3


Następne mecze : 

17 czerwca 2014 (wtorek) - Fortaleza - g. 21:00 - Brazylia vs. Meksyk 

19 czerwca 2014 (czwartek) - Manaus - g. 0:00 - Kamerun vs. Chorwacja 


                               
 

czwartek, 12 czerwca 2014

CZAS NA BRAZYLIĘ : Przed meczem otwarcia. Canarinhos rozpoczną święto futbolu!

 Cóż, trudno nie napisać w tym poście tak : TO JUŻ DZIŚ!!! TEN moment nadszedł! O 22 w Sao Paulo mecz, na który czekaliśmy. Spotkanie otwierające to wielkie sportowe show - Mistrzostwa Świata FIFA 2014 w Brazylii. Poniżej znajdziecie parę słów na temat dzisiejszego meczu.




Brazylijczycy otworzą swój własny mundial właśnie z drużyną Chorwacji. Przeciwnik nie jest łatwy i z pewnością aż tak wielką niespodzianką nie byłby remis. Co innego zwycięstwo, ale z tym to może być ciężko. Zwłaszcza, że u Chorwatów zabraknie Mario Mandżukicia, pauzującego za kartki z eliminacji. Ale będą inni : Modrić, Rakitić, Srna czy Prjanić to też wielkie gwiazdy i doskonali piłkarze. Co prawda, Brazylia ma tych znakomitych graczy o wiele więcej, ale myślę, że to akurat aż tak ważne tu nie będzie. Liczyć ma się przede wszystkim zgranie zespołu, skuteczność czy dobre rozprowadzanie kontrataków oraz ustawianie się w obronie. Oba zespoły mają te cechy i będą skłonne z nich skorzystać. Liczę zatem na bardzo ciekawe i zacięte spotkanie. Co do mojego typu, to teraz ciężko mi powiedzieć ze względu na to, że FIFA (nie wiadomo jakim cudem) pomyłkowo wstawiła wynik meczu. Według nich ma to być 2-2. Od razu gruchnęły plotki o możliwym ustawieniu meczu, ale ja raczej nie brałbym tego wszystkiego na serio. Gorzej, jeśli taki wynik rzeczywiście padnie... Cóż, zobaczymy! Przed tą plotką stawiałem na 2-0 dla Brazylii i myślę, że tak właśnie zakończy się to spotkanie. Za gospodarzami turnieju przemawia przede wszystkim własne boisko, ale także dobre wyniki choćby w zeszłorocznym Pucharze Konfederacji. Ale tak jak już wspominałem o wyniku, przekonamy się po meczu czyli gdzieś w okolicach północy.

Dyskusja kibiców Chorwacji i Brazylii 

Tu jeszcze nieco na wesoło o meczu...



CZAS NA BRAZYLIĘ : Moje Mundiale.

     

Cóż, do mundialu już mniej niż niecałe 3 godziny . Ja tymczasem zamierzam Was zabrać na moment w przeszłość. Nie tak odległą, bo miałem okazję obejrzeć MŚ, jak dotąd tylko 2 razy, ale to były 2 okresy czasy, które zapamiętam na bardzo długo. Zatem, podzielę się tymi wspomnieniami wraz z Wami, ale nie będę już przynudzał historią wszystkich mundialów w historii, bo i tak ich dobrze nie opiszę.


MŚ w Niemczech - 2006



Pierwsza i jedyna moja szansa jak na razie zobaczenia polskiej reprezentacji na imprezie rangi Mistrzostw Świata. Oby nie ostatnia! Zakończona praktycznie całkowitą klęską... Porażka na całej linii. Bardzo na nich liczyłem, nie ukrywam. Ale to jak się zaprezentowali, to było kompletne rozczarowanie. Na początku beznadziejny mecz z Ekwadorem, przegrany 0:2 i nie dający żadnych nadziei na awans. Obawialiśmy się ich, ale byli zdecydowanie do pokonania! To była grupa, którą Polacy powinni wraz z Niemcami przejść. Po meczu z Ekwadorem sytuacja stała się jednak praktycznie nie do opanowania. Mecz z Niemcami był tym 'o przetrwanie'. Niestety mimo świetnych 90 minut, gracze naszych zachodnich sąsiadów strzelili nam gola tuż pod koniec meczu. Wtedy, nadzieje na awans się rozwiały. Mimo "dobrego" wyniku z Kostaryką odpadliśmy z turnieju. Dobrze go nie zapamiętaliśmy i nadal dobrze go nie pamiętamy. Nic dziwnego... Przyznam szczerze, że wiele więcej aż do finału nie pamiętam. Jakieś urywki z meczu o 3 miejsce - Portugalia vs. Niemcy. Spory wynik, dobry mecz. Ale i tak o wiele więcej pamiętam z WIELKIEGO finału. Francja zagrała z Włochami i chyba na zawsze zapamiętam emocje z regulaminowego czasu gry, później jeden z najbardziej wartościowych widoków w mojej karierze kibica - czerwona kartka Zinedina Zidane'a, a później szczęście Włochów i wreszcie oficjalne podniesienie trofeum dla zwycięzców. Cóż, fenomenalny turniej, ale tutaj atmosfery takiej jak 4 lata potem jeszcze nie było.

  




MŚ w RPA - 2010
 


Cóż, nie obejrzałem wszystkich meczów imprezy, ale najważniejsze obrazki wciąż mam w głowie. Na pewno mecz otwarcia zakończony remisem 1-1 po dwóch dość ładnych bramkach. Ale tam emocji w porównaniu do kilku innych spotkań tego turnieju było dość mało. W pamięci zakodował mi się choćby mecz Anglia - USA, gdzie Anglicy pokazali się ze strony, jakiej wielu się obawiało. Po prostu w niektórych momentach byli o wiele gorsi od rywali. Była to, przyznam szczerze, nawet dla mnie spora niespodzianka. Pamiętam też pogrom Niemców gdy pokonali Australijczyków aż 4:0, a jedną z bramek strzelił Cacau, (dość nieznany wtedy) co dla wielu osób było sporym zaskoczeniem. W najciekawsze mecze i emocje opiewała jednak faza pucharowa. Z niej pamiętam także wiele spotkań. Ale mam poza finałem takie najważniejsze pięć. Pierwsze to Ghana vs. Urugwaj, w którym to Luis Suarez wykonał symboliczną obronę ręką, nie doprowadzając do zdobycia zwycięskiej bramki przez Ghanę. To zagranie przeszło już do historii, ponieważ wywołanego przez nie rzutu karnego Asamoah nie trafił. A dokładniej i żeby było śmieszniej : trafił piłką w poprzeczkę. Cała sytuacja uratowała Urugwaj, który po serii rzutów karnych ostatecznie awansował dalej. Ale w półfinale poległ z Holandią. Z resztą jest to kolejne z tej ciekawej "piątki". Wynik 3-2, mnóstwo emocji. Cóż, było co oglądać. Wcześniej nie wspomniałem jeszcze o ćwierćfinale, który szanse na mistrzostwo zabrał Anglikom. A dokładniej te szanse zabrał im sędzia. Wiele rzeczy mogłoby się potoczyć inaczej, gdyby gol Lamparda z 38 minuty spotkania został uznany.
 Byłoby 2-2 i emocje dalej. A tak Niemcy poczuli się pewniej i wygrali 4-1. No cóż, może będą mieli szansę odgryźć się w Brazylii... Następnym, 4 już meczem jest drugi z półfinałów : Hiszpania kontra Niemcy. Z tego spotkania zapamiętałem jedną, jedyną rzecz. Ale za to jak ważną. Chodzi mi tu o gol Puyola zdobyty główką. Ta złota głowa zostanie mi w pamięci, pewnie na bardzo długo. Pozostaje ostatni z tych 'ciekawostek' - mecz o 3 miejsce. Poza gradem goli, sporo emocji i kibicowanie Urugwajowi, aby mógł udowodnić swą fantastyczną dyspozycję na tym mundialu. Nie udało się i to ostatecznie Niemcy zdobyli najniższy stopień mundialowego podium. Z finału natomiast mam wspomnienia bardziej jako z wojny nerwów. Oba zespoły - Hiszpania i Holandia - prezentowały się w RPA doskonale i każdy zastanawiał się, który z nich ostatecznie okaże się lepszy. Cóż, widoku gola Iniesty nie miałem, ale wystarczył mi głos taty informującego komórką o ostatecznym wyniku (ja byłem w drodze powrotnej z nad morza). To wystarczyło. Obaj woleliśmy Hiszpanów, więc radość w jego głosie od razu przeszła na mnie. I tak powinny wyglądać mundialowe emocje!!! 
            



Cóż, powstały takie dość spore opisy, myślę że w pełni oddające moje emocje podczas dwóch edycji MŚ jakie miałem szanse obejrzeć. Było to coś genialnego i jestem ciekaw, czy mundial w Brazylii te wspomnienia przebije... Oczywiście takich samych mistrzowskich emocji życzę Wam!