niedziela, 19 stycznia 2014

Konkurs w Zakopanem - kabaret zamiast sportowego święta

 

 To co dzisiaj działo się w Zakopanem była warte bardziej śmiechu niż zainteresowania i pełnego zaangażowania w kibicowanie. Żeby Wam nie mieszać opiszę wszystkie wydarzenia tego dnia, które miały miejsce w Zakopanem osobno.


1.WARUNKI


Cóż, dla kibiców musiała to być prawdziwa masakra. Co chwilę zmieniający się wiatr, następnie upierdliwy deszcz powodowały coraz to dłuższe przerwy w zawodach uniemożliwiające kibicom zobaczenie ulubionych skoczków. Ale niestety w tym sezonie wyjątkowo, pogoda nam nie sprzyja.



2.JURY




Ten konkurs w sumie można nazwać "jury show". Nie dość, że puszczali zawodników w warunkach tak fatalnych, że można się było obawiać o ich zdrowie to jeszcze nie dawali sobie rady z poprawnym odczytem tego co działo się na skoczni. Chcieli między innymi obniżyć belkę przed powtórzeniem  skoków przez Dietharta i Wellingera, co jak powiedział Kruczek mogło być pomocne tylko w ustosunkowaniu warunków do puszczenia tych zawodników. Ostatecznie belka powróciła na swoje miejsce, a zawodnicy oddali swoje skoki "od niechcenia". Rozśmieszająca była również decyzja sędziów na temat rozegrania drugiej serii. Nie dość, że stwierdzili , iż jest to możliwe to podali informację na bazie której seria miała się rozpocząć o 17. Na szczęście do niej nie doszło. Głównym bohaterem tegoż konkursu był także Walter Hofer, który dawał sobie nawet zabrać na parę chwil funkcję kierowania konkursem, ale o tym poczytacie nieco więcej w punkcie nr 3.
Podsumowując, jeśli w skokach dalej będziemy mieli podobne sytuacje podczas konkursów, to dyscyplina ta straci swój urok. Jeśli już tak się nie stało...


3.Zachowanie Alexandra Pointnera



O jego dzisiejszych wyczynach mógłbym się spokojnie rozpisać na parę stron. Ale ja wolę tylko parę. W tym takie jedno, chyba najlepiej oddające co o tym myślę : to było po prostu 'niestosowne'. Czemu trener Kazachów czy Francuzów nie poszedł się wykłócić do Hofera o ponowny skok? No, bo każdy z nich doskonale wiedział, że zostałby wyśmiany. Ale Pointner nie! On został przyjęty z otwartymi ramionami, a jego protest zaprocentował ponownym skokiem Dietharta. Co ciekawsze, ten drugi skok był gorszy od pierwszego. A Pointner dalej chciał się wykłócać. Kto wie? Może planował, obok drugiej, nawet trzecią serię? Podczas swoich protestów zachowywał się niemalże jak Mourinho podczas pomeczowych kłótni z piłkarzami Barcelony. Niemalże dochodziło do rękoczynów... A najśmieszniejsze jest to, że wielu kibiców go popiera. UWAGA! Apel do nich : Ludzie, obudźcie się!
 On nam rozwala najpiękniejszy sport świata! Przemyślcie trochę to co stałoby się gdyby wszyscy trenerzy nagle zaczęli się tak zachowywać. Ja wiem co by się wtedy stało. Mój telewizor już nigdy nie byłby włączony na skoki...

Tu jeszcze inna sytuacja z tego konkursu. Co myślicie o tym upadku? Czy to aby nie wynik kombinowania z wiązaniami reprezentacji Niemiec? Piszcie w komentarzach ;)



Następne posty będą już na pewno o piłce ręcznej, może nieco o futbolu, a także tenisie, no i pomału przygotowywać się będziemy do ZIO w Soczi. Zapraszamy : K99 w imieniu swoim i Daisuke,

1 komentarz:

  1. Chyba tak, po lądowaniu Niemcowi ni z tąd ni z owąd wypieła się narta.
    Szczęście,że nic mu się nie stało!!!

    OdpowiedzUsuń